Odcinek 13

           



         Obudziłam się czując jak ciepła dłoń przesuwa się po moim nagim brzuchu. Nie otwierając oczu leniwie przerzuciłam moje ciało na drugi bok i przytuliłam się do piersi Zackiego. Zamruczałam cicho pod wpływem jego delikatnego dotyku, a w zamian dostałam delikatnego całusa w czoło. Nie wiem jak to jest możliwe, że w tak krótkim czasie moje życie wywróciło się do góry nogami, znam już Zackiego parę lat, a czuję jakbym poznała go niedawno. Jakby od naszego spotkania minęło dopiero parę marnych tygodni. Teraz zaczęłam poznawać go na nowo, a być może ta nienawiść, którą do niego czułam była tylko zwyczajną zazdrością, której nie potrafię logicznie wytłumaczyć. Bo jak niby można zaufać osobie, której nigdy się nie lubiło? Być może tak samo jest z Brianem, tylko dlaczego przy nim nie czułam się tak jak przy Zackym, nie miałam potrzeby ładnie wyglądać, czy zachowywać się stosownie, tak jak przystało na kobietę. Miałam to gdzieś czy widział mnie w bieliźnie i potarganej koszulce czy nago. Nie przejmowałam się jego zdaniem na mój temat. A z Zackym? Z nim było zupełnie inaczej. Jemu nieświadomie chciałam się przypodobać, w jakimś stopniu też może zaimponować? Dostrzegłam to wszystko dopiero wtedy, gdy coś zaczęło się między nami rozkręcać, zaczęłam się przed nim otwierać, być coraz bardziej śmielsza. Zobaczyłam w nim innego człowieka, a teraz gdy znam jego słabości nie potrafię sobie wytłumaczyć racjonalnie tej całej sytuacji. Nasz związek zaczął się tak nagle, nie byliśmy nawet przyjaciółmi. Tylko teraz mi się wydaje, że nie potrafiłabym normalnie funkcjonować, gdyby go zabrakło. Potrzebowałam tego, miał rację.
Popatrzyłam na jego silne i wytatuowane ramiona, a jego twarz okalał delikatny jednodniowy zarost. Nawet nie wiem kiedy on zdążył to wszystko wytatuować, nie zwracałam na niego uwagi, miałam klapki na oczach. Starałam się nie patrzeć na niego, ani na jego ciało. Bałam się.
Odruchowo przejechałam kciukiem po jego przedramieniu. Popatrzył na mnie przyćmionym wzrokiem, a kąciki jego ust delikatnie się podniosły. Podsunęłam się odrobinę wyżej, żeby móc dosięgnąć jego ust i złożyłam na nich delikatny pocałunek, który przerodził się w dzikie i namiętne pieszczoty.
            Bez słowa wstaliśmy z łóżka, jednocześnie zaścieliliśmy kołdrę. Zacky ujął moją rękę i wyszliśmy na taras za domem. Oczywiście dojście do samego tarasu zajęło mi dziesięć minut, bo nie jestem wprawiona do chodzenia o kulach. Poranna rosa delikatnie zwilżyła nasze bose stopy, a ptaki z lasu przywitały dzień cichym śpiewem. Las przed którym znajdował się nasz dom codziennie rano zdawał się być żywy, a drzewa, które szumiały na wietrze zachowywały się jakby chciały coś powiedzieć, przekazać coś ważnego.
            Usiedliśmy na stołkach, które uprzednio wytarłam i obydwoje zwróciliśmy się w swoją stronę. Położyłam stopy na udach Zacka i odchyliłam głowę do tyłu zamykając oczy. Wsłuchiwałam się w śpiew ptaków, szum drzew, a najdziwniejsze było to, że gdzieś między tymi dźwiękami mój słuch wyłapywał oddech Zackiego. Czułam na sobie jego wzrok, który jeździł po całym moim ciele nie omijając najmniejszego skrawka. Nawet nie dotykając mnie sprawił, że czułam się podniecona.
Otworzyłam oczy i popatrzyłam na mojego mężczyznę. Mój mężczyzna, jak to pięknie brzmi. Uśmiechnęłam się w duchu i przysunęłam swoje krzesło bliżej niego.
- Cześć skarbie – odezwałam się
Nie odpowiedział. Zareagował tylko szerokim uśmiechem. Nachylił się nade mną i wziął mnie na ręce sadzając sobie na kolana. Objęłam go rękoma wokół szyi i pogłaskałam po głowie.
- Jak się spało? – zapytałam i pocałowałam go w czubek nosa
- Cudownie, musimy to jeszcze kiedyś powtórzyć – odgarnął mi włosy z czoła i założył za ucho.
- Powtórzymy, ale wiesz, że za dwadzieścia minut przyjedzie lekarz ściągnąć mi gips?
- Tak szybko? Minęły dopiero trzy dni
- Dostałam telefon, że będą go ściągać dzisiaj o dziewiątej
Bez słowa protestu zaniósł mnie szybko do sypialni, pomógł mi się ubrać, a gdy lekarz przyjechał, zbadał nogę i zdjął gips, Zacky pojechał do apteki kupić mi maści i bandaże, którymi będę musiała co noc owijać nogę.
            Gdy lekarz wyszedł z domu ja jak najprędzej ściągnęłam upaćkane getry i swatałam w samej bieliźnie. Wróciłam na taras, gdzie zostawiłam telefon i usiadłam na krzesło. Po chwili dołączył do mnie Zacky, któremu usiadłam na kolanach.
- Mogę się ciebie o coś zapytać? – powiedziałam po chwili ciszy
- Pytaj – pogładził mnie po nagim udzie i włożył rękę pod koszulkę kładąc ją na plecach.
- Od kiedy jesteś mną zainteresowany? – zapytałam pełna optymizmu
- Odkąd cię poznałem
- Nie wierzę – pokręciłam głową
Popatrzył na mnie pytająco, ale po chwili milczenia w końcu się odezwał.
- Ty też?
Przytaknęłam niechętnie i zeszłam z jego kolan. Weszłam do domu i skierowałam się w stronę kuchni. Niczego innego się nie spodziewałam jak tylko tego, że wejdzie za mną do środka i zacznie wypytywać o więcej szczegółów.
- Czemu mnie nienawidziłaś?
- Nie nienawidziłam – przejechałam ręką po blacie i zwiesiłam głowę na dół -  Nie dopuszczałam do siebie myśli, że kiedykolwiek mogę poczuć do ciebie coś więcej. Przecież my nawet nigdy nie byliśmy przyjaciółmi – chyba powiedziałam za dużo, cholera, Rose jesteś idiotką. Skarciłam się w myślach.
- Uważasz, że to za szybko? – zapytał zgorszony
Kiwnęłam przytakująco głową i zacisnęłam wargi, a łzy same cisnęły mi się do oczu.
Zacky westchnął i podszedł do krzesła, gdzie leżała jego bluza. Założył ją i wyszedł bez słowa, a ja mu na to pozwoliłam.
Zalałam kawę wrzątkiem i usiadłam przy stole jedząc bułkę z masłem. Mój żołądek domagał się jedzenia, a ja sama wyzywałam się w myślach. Po cholerę kazałam mu odejść? Poczułam pustkę i ból w sercu. Jak mogłam go tak potraktować? Co ja sobie myślałam?.
W samej koszulce i majtkach wybiegłam na ulicę na poszukiwania Zackiego.
            Siedział na ławce. Sam. Ze zwieszoną głową targając liść na drobne kawałeczki. Słyszałam tylko jak cicho pociąga nosem. Podeszłam do niego i bez słowa usiadłam na miejscu obok.
- Rose?
- Tak wiem, jestem idiotką – powiedziałam i opadłam na oparcie ławki.
- Nie jesteś idiotką. Może to dziwne, ale pokazałaś mi, że można żyć inaczej. Jeżeli chcesz, żebym zniknął z twojego życia i nie wracał więcej do tematu związków to po prostu mi to powiedz. Zrozumiem, ale obiecaj mi jedno, że nigdy ode mnie nie odejdziesz.
Zakryłam mu usta palcem i wgramoliłam się na jego kolana.
- Nie mam zamiaru od ciebie odchodzić. Właśnie w tym jest problem, że ja chcę z tobą być. Pomimo tego, że nie znamy się długo ja czuję, że jesteś mi potrzebny. Przyzwyczaiłam się do ciebie, a to co powiedziałam przed chwilą było najgłupszą rzeczą jaką zrobiłam do tej pory. Nie wiem co chciałam tym osiągnąć – pokiwałam głową
Nie odezwał się tylko przykrył moje nagie uda bluzą i złożył na ustach ciepły pocałunek, w który włożył całe swoje uczucie. Nigdy jeszcze nie czułam się tak dowartościowana przez mężczyznę, to był pierwszy raz, gdy czułam się cudownie, żyłam pełnią życia i nie byłam wykończoną nieprzespanymi nocami kobietą.
            Weszliśmy do domu, gdzie już od progu można było usłyszeć cichy, kobiecy szloch. Zacisnęłam mocno powieki, bo usłyszałam także poważny ton Matta, co nie wróżyło dobrze, bo za pewne jest tutaj Valary. Ku mojemu zdziwieniu nie była to eks dziewczyna mojego brata tylko jej siostra. Michelle. Podeszłam do nich i kładąc ręce na stół oznajmiłam:
- Którego słowa w zdaniu „nie pokazuj mi się więcej na oczy” nie rozumiesz? Jesteś aż tak tępa, że nie potrafisz trzymać się z daleka od tego domu?
- Rose – przerwał mi Matt łapiąc mnie za rękę.
Wyrwałam się gwałtownie z uścisku Matta i skrzyżowałam ręce na piersi. Czekałam na wyjaśnienia.
- Brian ze mną zerwał – wydusiła
- Chuj mnie to obchodzi, powiedziałam coś i zdania nie zmienię. Wynoś się stąd! – krzyknęłam wskazując palcem drzwi. Wstała i posłusznie skierowała się ku wyjściu, a ja zadowolona poszłam do swojego pokoju.
            Wsunęłam na siebie popielate rurki i założyłam jakiś rozciągnięty tshirt, bo nie miałam planów związanych z jakimkolwiek wyjściem poza teren domu.
Zacky bezszelestnie wszedł do mojego pokoju i chwycił mnie za biodra. Jego dotyk sprawił, że na chwilę zapomniałam o troskach. Ścisnął delikatnie moją skórę, a ja zadrżałam. Nie uszło to jego uwadze, bo obdarzył mnie jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Moje serce gwałtownie załomotało pod wpływem jego spojrzenia, aż zakręciło mi się w głowie. Pochylił się nade mną i przycisnął swoje wargi do moich, były nienaturalnie chłodne, a jeżeli zrobił to, żebym zapomniała o Bożym świecie, dopiął swego. Starałam sie skupiać na oddychaniu, bo przez te wszystkie doznania to było mi akurat najmniej potrzebne i nie skupiałam na tym uwagi, ale gdy zaczynało brakować mi powietrza gwałtownie zatrzymywaliśmy naszą grę.
            W końcu dopięłam swego i nieco mnie poniosło. Objęłam Zackiego i przyciągnęłam go jak najmocniej umiałam. Nie miał oporów, żeby poddać się moim możliwościom. Wsunęłam rękę pod jego spodnie i dotknęłam bielizny. Momentalnie znieruchomiał i odskoczył gwałtownie. Przez moją głowę przeleciały tysiące negatywnych myśli, nie wiedziałam czy może zrobiłam coś nie tak, czy to w Zackym tkwi problem.
- Przepraszam – podszedł do mnie i objął mnie silnymi ramionami wplatając w palce w kosmyki moich włosów – Spanikowałem
Nie odezwałam się tylko złożyłam pocałunek na jego szyi i skierowałam się do drzwi. Pociągnęłam go za rękę i wyszliśmy z pokoju.
            Przeszłam obok Matta, który zastanawiał wyraźnie intensywnie nad czymś myślał ślęcząc nad kawą i stosem papierów. Ewidentnie coś mu się nie zgadzało, bo klął pod nosem.
- Larry zrzucił na ciebie robotę papierkową? – Zacky zwrócił się do Matta i poklepał go po plecach
- Daj spokój, nie dość, że nie jadłem nic od szóstej to jeszcze muszę męczyć się z tymi wszystkimi pieprzonymi zarobkami.
Nad moją głową zapaliła sie żółta lampka i przy okazji przypomniałam sobie, że ja także nie jadłam nic od pobudki, ale mój żołądek nie domagał się ode mnie niczego specjalnego. Skierowałam się w stronę kuchni i zaczęłam przygotowywać tosty francuskie. Dołożyłam do nich kilka listków sałaty i pomidora. Zaparzyłam kawę i postawiłam jedzenie na stół. Chłopcy zdziwionym wzrokiem spojrzeli na mnie jednocześnie i rzucili się na tosty jak wygłodniałe lwy. Zaśmiałam się pod nosem i wyszłam na taras trzymając kubek z kawą w ręku.
Przypomniałam sobie, że dostałam odpowiedź z pracy i jutro mam się stawić na miesięczny okres próbny do firmy reklamowej. Co jak co, ale w dziedzinie rysunku i jakichkolwiek animacji jestem totalnym beztalenciem, więc będą musieli mnie osadzić na dość złożonym stanowisku.
- Rose? – Zacky wyszedł na taras i wręczył mi małą niebieską kopertę – To dla ciebie. Było w skrzynce - Popatrzyłam na niego zdziwiona i wzięłam się za odpakowywanie listu. Okazało się, że w środku znajdowały się dwa bilety na wybrany dowolny film w pobliskim kinie w Long Beach. Z listu dowiedziałam się, że dyrektor kina wysłał do przypadkowych osób po dwa bilety, które muszą zostać wykorzystane do dwóch dni.
Postanowiłam, że skoro nie mam nic ciekawego do roboty to wybiorę się z Zackym i miło spędzimy wieczór we dwoje. Brałam pod uwagę także romantyczną kolację w restauracji, chociaż wątpię, że mój facet pójdzie na taki układ. On woli odwiedzać fast foody i zżerać tony hamburgerów i frytek.



            Po skończonym seansie Zacky sam z własnej woli zaproponował kolację w wykwintnej włoskiej restauracji. Sama byłam zdziwiona takim obrotem sprawy, ale przynajmniej zostałam miło zaskoczona i nie martwiłam się dłużej jak spędzimy dalszy wieczór.
W trakcie jedzenia dostałam smsa, którego niechętnie odczytałam. Na wyświetlaczu pojawił sie numer Irminy i jej zdjęcie.

Jestem już w domu. Jutro jakiś wypadzik?  

Ucieszyłam się, ale po chwili poukładałam sobie wszystko w jeden logiczny ciąg. Skoro Irmina jest w Long Beach to ja w takim razie będę miała za mało czasu dla Zackiego, co było kompletnie nie na miejscu i w żadnym stopniu mi to nie odpowiadało.



            Kelnerka, która obsługiwała nasz stolik totalnie olewała to, że Zacky przyszedł tam ze mną i bezczelnie go podrywała, a na koniec kolacji podała mu swój numer. On przynajmniej zachował zimną krew i przy wyjściu zmiął kartkę i wyrzucił do kosza. Oczywiście nie wypadała zwrócić mu uwagi, bo był zupełnie grzeczny i nawet nie zwracał uwagi na tą lafiryndę, ale gdy wsiedliśmy do samochodu położyłam mu rękę obok czułego miejsca i wyszeptałam mu groźnym tonem, że jest tylko i wyłącznie mój.
- Jak będziesz grzeczną dziewczynką to dostaniesz coś w zamian – zamruczał mi do ucha, a po moim ciele przebiegł przyjemny prąd zostawiając za sobą gęsią skórkę.
            Gdy weszłam do domu byłam zbyt padnięta na jakiekolwiek zabawy czy inne tego typu przekomarzanki z Zackym. Nie zdejmując sukienki rzuciłam się na łóżko i obudził mnie dopiero mój poranny budzik. Od dzisiaj będę musiała się przyzwyczajać do wczesnego wstawania, ale to chyba wyjdzie mi na plus, bo nie będę wylegiwać się do drugiej po południu.



            Był czwartkowy wieczór, a kiedy wyszłam z pracy zastałam pod firmą czarne bmw Zackiego, ale za kierownicą nie siedział mój ukochany, tylko Irmina. Ze środka wydobywała się głośna muzyka, a przechodnie, którzy zbliżali się do samochodu omijali go szerokim łukiem. Zmęczona pierwszym dniem w pracy podeszłam do auta i oparłam się o otwarte drzwi.
- Zacky pożyczył ci samochód? – zapytałam zdziwiona
- Pogadamy za chwilę. Wsiadaj, mam dla ciebie kawę i ciasto
Wsiadłam, a ta wręczyła mi kubek z kawą i tackę z ciastem czekoladowym, moim ulubionym.
- Jak tam pierwszy dzień w pracy? – zapytała odpalając silnik
- Dobrze – wybełkotałam z pełną buzią
- Awans na starcie? – zaśmiała się
Odkaszlnęłam, a zawartość moich ust wylądowała na kierownicy i twarzy kierowcy. Zaśmiałam się, bo wyglądała jak dalmatyńczyk, ale z tego co zauważyłam to jej nie było do śmiechu, więc szybko wzięłam chusteczkę i wytarłam jej twarz.
- Dzięki – odburknęła
- Co do pracy to szef był ze mnie bardzo zadowolony, bo już w pierwszy dzień udało mi sie wymyślić hasło reklamowe – uśmiechnęłam się i upiłam łyk kawy
- Kondomów czy proszku do prania?
Wywróciłam oczami i pacnęłam ją w ramię
- Jakiegoś super nowego telefonu, którego ekran ma działać na dotyk. Nie wiem jak oni to zrobili, ale to może być ciekawe. Pewnie Zacky i Matt jako najwięksi gadżeciarze będą musieli je jak najszybciej nabyć – zachichotałam
- A jak tam u Briana? – zapytała niby obojętnie, ale ja i tak wiem, że potajemnie się w nim podkochuje.
- Sama go zapytaj. Wiem, że niedawno zerwał ze swoją dziewczyną
- Miał dziewczynę? Jak wygląda? Jak ma na imię? – spojrzała na mnie pełna nadziei
- Miał, Michelle. Sama się przekonaj, ja nie będę o niczym mówić. Wypieprzyłam ją z naszego domu i kazałam jej się nie pokazywać mi na oczy.
- Dobrze – klasnęła w dłonie.
- Trzymaj te łapska na kierownicy, a nie mi tutaj tańczysz.
            Pojechałyśmy do centrum handlowego, bo gdzie by indziej i zaczęłyśmy chodzić po wszystkich dostępnych sklepach. Odwiedziłyśmy Starbucks’a i lodziarnię. W trakcie rozmowy z nią zauważyłam, że jej humor nieco się pogarsza, gdy wspominam o Zackym. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale być może brakuje jej drugiej połówki. Już moja w tym głowa, żeby Brian się do niej przekonał. Może i nie lubię tego palanta, ale zrobię to, poświęcę się dla samej Irminy.
            Jadąc do domu przeliczałam moje rachunki i wydane pieniądze. Wyszło mi ponad tysiąc dolarów, cudownie.
Irmina była tak podekscytowana, że nie zauważyła wyjeżdżającego auta z naprzeciwka, które uderzyło w bok naszego samochodu. Poprawka, samochodu Zackiego. Przecież on mnie udusi, albo co gorsze da mi takie kazanie, że się do końca życia nie pozbieram. Irmina wysiadła z samochodu i zaczęła wrzeszczeć:
- Ty jesteś jakiś nienormalny?! Patrz jak jeździsz palancie, droga to poważne miejsce na … - przerwała swoją wiązankę, gdy zobaczyła, że z drugiego auta wysiada Brian – Brianek?! – zapiszczała i rzuciła się mu na szyję.
- Kurwa, Irmina uważaj jak jeździsz! – krzyknął i zilustrował swoje srebrne porsche – Czy to nie jest samochód Zackiego? – zapytał po chwili i chyba dostrzegł mnie, że siedzę w środku samochodu jego kumpla.
Zjechałam na dół po siedzeniu, tak żeby było mnie jak najmniej widać, ale niestety, nie udało mi się ukryć.
- Rose, wiesz, że Zacky was zabije? – oparł się o drzwi samochodu i zdjął okulary przeciwsłoneczne. Bez scenicznego makijażu wyglądał inaczej.
- Jak Zacky może zabić Rose, skoro to jego dziewczyna – prychnęła Irmina.
Pokazałam jej znak ściętej głowy, a gdyby stała przy mnie zarobiłaby czymś w głowę.
- Dziewczyna? – zapytał z głupim wyrazem twarzy
- Tak – westchnęłam
- To w takim razie życzę wam powodzenia – uśmiechnął się sztucznie i wrócił do swojego samochodu. Odetchnęłam z ulgą, ale bacznie przyglądałam się jak Irmina całuje Briana w policzek.

Sama miałam negatywne myśli związane z rozbiciem samochodu, w końcu to ulubieniec Zackiego. Może powinnam do niego zadzwonić? Tak, chyba to zrobię.




11 komentarzy:

  1. Długi, długi, me like it^^
    Nie wiem, czy jest to związane z tym, że ostatnio jestem w trybie analityczno-rachunkowym i nie ogarniam nic innego, czy wtf ale pierwsza część wydała mi się strasznie zagmatwana. Obudzili się, całowali, wyszli, znowu całowali, weszli, przyjechał doktor, Z. pojechał do apteki, R. wyszła, Z. wrócił, znowu sie całowali, Z. się obraził, R. jadła, potem wybiegła do Z. przyszli, UWAGA KOŃ NA HORYZONCIE, gdzieś tam M. był, tu nagle kino, kolacja, koleżanka. Troszkę za dużo tego wszystkiego jak dla mnie na jeden dzień^^

    R. nadal mnie troszkę irytuje. Czaję, że takie jest założenie tej postaci, że ma być lekko dziecinna, ale niech się troszkę ogarnie. Tak tyci tyci ;)

    Tym razem ZV na plus. W sumie nie wiem czemu, bo za dużo się nie odzywał, ale wydaje się spoko kolesiem. Bez słowa wytrzymuje zmiany nastrojów R., nie pomaga jej i traktuje troszkę jak księżniczkę :)

    Troszkę mnie dziwi to, że R. wydała lekką ręką 1000$ i Bri jeździ taką bryką. Myślałam, że oni kasą nie grzeszyli tak w rzeczywistości, jak i w tym opo. Chyba, że postanowiłaś to zmienić i udzielić im bezterminowego kredytu oprocentowanego na 0% to już nic nie mówię :D Sorki, ale to moje skrzywienie zawodowe. Jak widzę, że ktoś dostał nagły zastrzyk gotówki, to czuję nosem jakiś gruby przekręt^^

    Więcej Bri!!!!!!!!!!!!!!!!! Czuję, że informacja o tym, że R. kręci z ZV zabolała go. No i zerwał z koniem <33333 Kochany słodziak, taki mądry :P

    Czekam na następny, równie długi! Bardzo, bardzo jestem ciekawa reakcji ZV na to, co stało się z jego kochanym samochodzikiem. Czuję kłopoty w raju.
    Buziole, Pat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam trochę pozmieniać w ich życiu, żeby nie było takie same jak w przypadku większości opowiadań, że oni na początku byli biednymi biedakami. Spokojnie, dziecinność Rose zostanie usunięta raz na zawsze w jednym z odcinków i już potem nie będzie z tym kłopotów.

      Usuń
  2. Mogłabym pisać i pisać, albo zrobić kopuj wklej z komenta Pat,

    Ale ja jestem nudna. Brian pogonił konia! O fuck je! :) To przesłania mi nawet poplątany początek, nadmiar ZV, za duuuużo całowania. Ale ja się nie znam, bo nie umiem byc romantyczna :) Rose...rrrrrr. A raczej grrrr. Przełożę przez kolano jąkiedyś i mi ulży :)

    Mam wrażenie też, że Bri był/jest leko zazdrosny o małą R? Czyży zerwanie z koniem Mich to początek tego na co czekamy?

    Kocham, SIllie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do ostatniego zdania - jestem przekonana, że za niedługo początek "tego" się zacznie

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. WIELBIĘ ZIEMIĘ PO KTÓREJ STĄPASZ!!!!!!!!!!!!!!!!
    W sobotę Cię tak wycałuję w podziękowaniu, że szybko zakończysz ich romans :)

    Jestem taka szczęśliwa, że nie wiem co więcej pisać!!!!!!!!!!!!
    Wybacz!!!!!!

    Love You!! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Chodzi mi o to, że będziesz miała tak dosyć okazywania mojej miłości, że szybko go zakończysz, że się mnie pozbyć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozbyć się?! Ciebie?! Never, ever, ever! <3

      Usuń
  6. A ja wiem,że Bri będzie latał za Różyczką......na chwilę obecną tego nie okazuje, ale jest o nią zazdrosny............i bardzo go zabolała wiadomość, że Rose jest z ZV........
    Lecz najważniejsze, że pozbyłaś się konia:D:D :D
    Romantyczny ZV...............bardzo mi się podoba, mnie mógłby na takie randewu zaprosić :) :)

    Jeden niedosyt jak dla mnie : brak Johnnego, ale i tak całe opowiadanie rekompensuje mi jego dzisiejszy brak :)

    Na koniec chyba domyślasz się co będzie :
    Uwielbiam Cię :*
    Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skarbie, na Johnnego będziesz musiała poczekać odcinek czy dwa, ale potem Ci zrekompensuje jego brak :)

      Usuń