Na samym początku chcę zaznaczyć, iż na bloggerze pojawiła sie ankieta związana z wybrankiem dla Rose! Zachęcam do głosowania każdą czytelniczkę. Buziaki!
Ewelinka dziękuję za cudowne Gnomkowe zdjęcia!
No
i wybaczcie, ale idę w ślady Pat i dzisiaj będzie duuużo gifów i zdjęć :D No w
końcu 10 odcinek :)
Nawet nie wiem kiedy udało mi się
wraz z Mattem przeprowadzić do nowego domu. Wszystko było w nim takie świeże,
czyste i nienaganne. Moja półka z książkami, która znajdowała się w przedpokoju
dodawała uroku całemu wystroju. Wnosiłam ostatni karton z moimi najcenniejszymi
rzeczami, w którym między innymi znajdowała się moja książka, którą dostałam od
Matta i nowy plakat zespołu chłopaków, który miałam zamiar powiesić sobie nad
łóżkiem.
Oczywiście
tak jak myślałam, pokój Matta nie sprostał jego wymaganiom i zaraz musiał
wszystko poprawiać. Plakaty z naszego wspólnego pokoju powędrowały do niego i
zaraz całe ściany były zaklejone, nie było nawet mowy żeby można było gdzieś ujrzeć
jaki kolor ma jego pokój.
Stanęłam w przejściu miedzy jego
pokojem, a holem i oparłam się o futrynę zakładając ręce na piersi i splatając
nogi.
-
Co to jest? – krzyknął i zaczął wywalać poduszki z łóżka – Won mi z tym –
warknął.
Zaśmiałam
się i podeszłam do poduszek, które zebrałam i włożyłam do kosza, który stał
obok łóżka.
-
Wiem, że chciałaś żeby to wszystko wyglądało ładnie, ale uwierz, że nie
potrzebne mi są takie rzeczy jak tryliony poduszek czy nieskazitelna narzuta.
Sama wiesz w jakim stanie zawsze był nasz pokój
-
Tak, i to dzięki tobie – przerwałam mu.
Podeszłam
do okna i zaczęłam podziwiać las, który znajdował się za naszym domem. Trzeba
przyznać, że miejsce do budowy jest dość przerażające, bo gdy spojrzysz za okno
widzisz ciemne i szumiące drzewa. Nie wiem kto wybrał takie miejsce, ale jest dość
interesujące, ciekawe dlaczego nikt wcześniej nie zajął się budową tego domu,
albo inaczej. Dlaczego w ogóle go nie dokończono? Nie wiem, jak się czuję i nie
umiem powiedzieć co myślę o tym miejscu. Jest dla mnie zupełnie inne niż
jakiekolwiek dotychczas, owszem jest cudowne i na pewno zaaklimatyzuje się w
tym otoczeniu, bo w pobliżu nie ma ludzi, a do najbliższego sklepu trzeba
jechać dwadzieścia minut. Tym razem szum morza nie jest tak przeraźliwe głośny,
więc spokojnie będę mogła siadać na tarasie i skupiać się na własnych myślach,
a nie na srających i wydzierających się mewach.
-
Rose? Chciałem dzisiaj zrobić małą imprezę w domu – powiedział Matt bacznie mi
się przyglądając
Westchnęłam
i zaczęłam wkładać ubrania do komody.
-
I co w związku z tym?
-
Nie będzie ci to przeszkadzać?
Skrzywiłam
się i zmarszczyłam brwi.
-
Czyli mam zrozumieć, że albo będę siedzieć sama w pokoju, albo mam się wynieść
z domu – odparłam nieco zdenerwowana
Matt
popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem, a ja nie wytrzymałam
-
Słuchaj kolego, to jest też mój dom. I ja też się do niego wprowadziłam, więc
teraz wywalasz mnie z parapetówki, która będzie się tutaj odbywać?
-
Nie, to znaczy jeżeli chcesz to zostań
Zaśmiałam
się szyderczo i popatrzyłam na niego tak, żeby poczuł się jak żałosny dupek.
-
Łaski bez
Schowałam
ostatnią koszulkę do szafki i zaczęłam pakować potrzebne rzeczy do torebki.
-
Miłej zabawy – zarzuciłam torbę na ramię i zmierzyłam ku wyjściu.
-
A ty gdzie się wybierasz księżniczko? – drzwi zagrodził mi Jimmy i za nic nie
chciał mnie wypuścić.
-
Odejdź – warknęłam
-
Maaatt?! – krzyknął Jimmy
-
Czego? – odezwał się po chwili schodząc na dół
-
Dlaczego Rose wygląda jak biedny mały zbity pies? Ona zostaje, bo bez niej to
nie impreza – wyjął szampana zza pleców i pociągnął Alice za rękę. Nie
wiedziałam, że ona też tutaj będzie
-
Wy jesteście razem? – zapytałam głupio
-
Tak, od kilku dni – Alice zachichotała i pacnęła Jimmiego w ramię, po czym
wyszeptała mu coś do ucha.
Zaraz
przez drzwi zaczęła wpychać się trójka facetów taranując mnie przy tym i
trącając łokciami, poczułam że jakiś obcas odbił mi się na stopie, ale nie
dałam tego po sobie poznać i nawet nie pisnęłam z bólu, chociaż był nie do
zniesienia. Zauważyłam Zackiego z jakąś dziewczyną, którą trzymał za rękę,
poczułam lekkie ukłucie zazdrości, ale przecież nie mogłam zabronić mu
spotykania się z innymi dziewczynami, w końcu nie byłam jego partnerką. Brian
przyprowadził Michelle, która piszczała głośniej niż syrena alarmowa, a Johnny
przyszedł sam.
-
Valary za chwile tu będzie – pisnęła Michelle – Kochanie, nalejesz mi wina do
kieliszka? – pocałowała Briana w policzek, a ja dalej stałam jak wryta przy
wejściu.
Oczywiście
nie obyłoby się bez jakiegoś chujowego incydentu, bo zanim Haner zdążył nalać
wino do kieliszka jego cudowna dziewczyna pociągnęła go za rękę i zawartość,
która powinna znajdować się w szkle wylądowała na dywanie. Na nowym, białym
dywanie. Myślałam, że szlag jasny mnie trafi. Wkurwiona podeszłam do stolika,
rzuciłam torbę w stronę Matta i bez słowa zabrałam chodnik spod nóg. Odrzuciłam
go na bok i zawistnym wzrokiem popatrzyłam na Michelle.
-
No co? To nie ja – powiedziała, a jej źrenice szybko się poszerzyły. Złapałam
ją za włosy i pociągnęłam tak mocno, że spadła z sofy.
-
Wkurwiasz mnie ty mała, zakłamana dziwko, jeszcze raz ty i ten twój botoks
staniecie mi na drodze to przysięgam, że nic nie będzie w stanie mnie
powstrzymać – puściłam jej kłaki, założyłam ręce na piersi i patrzyłam jak
nieporadnie zmierza ku wyjściu. Klasnęłam w dłonie i popatrzyłam na towarzystwo,
które miało szeroko rozstawione oczy i otwarte buzie.
-
My też mamy iść? – Zacky spojrzał na mnie nerwowo
-
Nie ma takiej potrzeby – uśmiechnęłam się i poszłam z dywanem do łazienki.
Jeden problem z głowy.
Zaczęłam zapierać dywan, gdy czyjaś
dłoń objęła mój kark i mocno mnie ścisnęła. Krzyknęłam z bólu i natychmiast
wstałam. Zobaczyłam, że to Brian i z całej siły uderzyłam go w twarz. Głupi
idiota, co on sobie myśli?
-
Pojebało cię? – zapytałam i zaczęłam rozmasowywać kark.
-
Co ty odwalasz? – stanął tak blisko, że jeszcze centymetr, a wpadłabym do
wanny.
-
Teraz mi nie mów, że ona była dla ciebie kimś więcej niż panną do dymania.
Przecież to gołym okiem da się zobaczyć, że nic więcej do niej nie czujesz jak
tylko pociąg seksualny – prychnęłam
-
Ty masz chyba jakiś problem ze sobą – puknął się palcem w czoło
-
Tak, mam. Wkurwiają mnie wypacykowane idiotki, które uważają że są
najpiękniejsze na świecie. I jeżeli myślisz, że zrobiłam jej to tylko dlatego,
że wylała wino to grubi sie mylisz. Przecież wiem, że ty to zrobiłeś, ale
przynajmniej miałam pretekst, żeby wypieprzyć ją z domu. Teraz będę miała w
dupie jak pomyślisz, że może z moją głową jest coś nie tak. Po prostu mam w
życiu przeszkody, które muszę usuwać. A takie przeszkody to dla mnie
przyjemność.
Zmarszczył
brwi i zaczął bacznie mi się przyglądać po czym odwrócił się na pięcie i
wyszedł, a ja zabrałam się do czyszczenia dywanu, ale nie dokończyłam, bo ktoś
chrząknął za moimi plecami.
-
Czego jeszcze chcesz? – zapytałam nawet się nie odwracając
-
Jeszcze? Nawet nie zacząłem
Otworzyłam
szeroko oczy i spojrzałam przez ramię. To był Johnny, który jako jedyny nie
miał partnerki, więc pewnie dlatego tutaj przyszedł.
-
Co ty tutaj robisz? Impreza jest w salonie, nie w łazience – zapytałam bez
jakichkolwiek emocji.
-
Nie przyszedłem tutaj ze względu na imprezę. A tak inną drogą to muszę
powiedzieć, że podziwiam twój temperament. Jesteś odważna. – prychnęłam
-
Odważna? A co niby takiego wymagało odwagi?
-
Wiesz, to jest tak – usiadł na krześle przy toaletce – Żaden z nas nie lubi
Michelle, ale też żaden z nas nie jest na tyle odważny, żeby powiedzieć
Brianowi, że ona nam nie pasuje.
-
A co? Haner doprowadza od razu do bójki?
-
Żebyś wiedziała, masz jaja dziewczyno
Odwróciłam
się i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem
-
O co ci w ogóle chodzi?
-
Nie sądziłem, że potrafisz być tak zawzięta – powiedział, a ja zaśmiałam się jak
najgłośniej umiałam
-
Gdy się na coś uwezmę to wtedy to coś nie ma łatwo – powiedziałam kładąc nacisk
na „coś”
-
A gdy coś chce zabrać się na spacer to co wtedy robisz?
Zaniemówiłam.
Rozejrzałam się dookoła i momentalnie zaczęło robić mi się gorąco.
-
Zależy co kryje się pod słowem spacer – wytarłam ręce w pierwszy lepszy ręcznik
i ugryzłam język tak mocno, że poczułam w buzi metaliczny posmak.
-
Rose, ja nie chcę cie odstraszyć, po prostu proponuję normalny spacer
Wywróciłam
oczami i wyszłam z łazienki.
-
Pójdę tylko po buty i coś cieplejszego do ubrania – uśmiechnęłam się i wbiegłam
na schody, na których źle stanęłam i momentalnie upadłam czując jak coś w
kostce mi chrupnęło – Pomocy! Chyba złamałam nogę – zaczęłam się śmiać
Usłyszałam
tylko jak wszyscy zbierają się z dużego pokoju i biegną w moją stronę. Usiadłam
bezradnie na schodach, bo nie mogłam się ruszyć ani w górę ani w dół, co za
absurd.
-
Co ty zrobiłaś? – usłyszałam głos Matta, który usiłował się do mnie przedostać
-
A nie widzisz? – pokazałam na spuchniętą kostkę
-
Masz za swoje – usłyszałam cichy pomruk ze strony Gatesa. Skierowałam ku niemu
groźne spojrzenie i kopnęłam go w krocze zdrową nogą. Złapał się w to miejsce
obiema rękami i przygryzł wargi, a jego twarz zrobiła się cała czerwona.
-
Mały ptaszek – wypaliłam
-
Przestań Rose, cholera jasna – Matt wziął mnie na ręce i zaprowadził do
samochodu – Ja nie mogę jechać. Johnny, tylko ty jesteś trzeźwy. Możesz zawieźć
Rose do szpitala? Będę ci bardzo wdzięczny – Matt oddał Johnnemu kluczyki i
wpakował mnie na przednie siedzenie, gdzie zabandażował mi kostkę – A ty
gagatku jedziesz z nimi – wziął Hanera za ramie i wprowadził do samochodu,
który wypełnił się głośnym jękiem z mojej strony.
-
Wszystko tylko nie on! – krzyknęłam i założyłam ręce na piersi
-
Przestań, on wypił tylko jedno piwo – warknął Matt i zamknął drzwi. Wszyscy wsiedli
do samochodu i ruszyliśmy w stronę szpitala. Dziwnie się czułam z Brianem
siedzącym z tyłu.
Ja
nie wiem jak można być tak pechowym człowiekiem, przecież żaden dzień jeszcze
nie obył się bez jakiegoś incydentu. Może to rzeczywiście kara za Michelle? Nie
wiem, mam to w dupie, ale przynajmniej pozbyłam się jej z mojego życia.
Popatrzyłam do lusterka i zauważyłam, ze Brian nad czymś intensywnie myśli. Ma
taką minę jak wtedy w łazience. W takim wydaniu był jeszcze bardziej przystojny
niż zawsze. Chociaż nie mam zamiaru zastanawiać się nad jego urodą, skoro
charakterem to on nie grzeszy. Jeszcze do tego o mało co mnie nie pobił.
-
Zatrzymaj się, muszę za potrzebą – Brian odezwał się po chwili, a Johnny jak na
zawołanie skręcił i zatrzymał się na jakimś polu.
Nie,
to nie możliwe, żeby Haner przez całą drogę myślał jak bardzo chce mu się siku.
-
Dlaczego Noemi i Irminy nie ma w mieście? – Johnny zagłuszył ciszę
-
Wyjechały do bliskich – odpowiedziałam i wtedy ból w nodze się odezwał.
Zasyczałam, ale Johnny chyba tego nie dostrzegł.
-
Opowiedz mi o nich. Jestem ciekawy w jakim towarzystwie się obracasz
Westchnęłam,
bo ciężko było mi o tym mówić. Z jednej strony byłyśmy do siebie bardzo
podobne, ale z drugiej każda się od siebie różniła.
-
We trójkę jesteśmy nie do ogarnięcia, cały czas się śmiejemy, wygłupiamy, ale
jest jeden problem. Ja. Nie umiem się rozerwać, czasem jedna chciałaby mnie na
własność, ale drugiej też jestem potrzebna. To nie jest łatwe. Noemi co jakiś
czas ma do mnie pretensje, sama nie wiem o co, mam z nią niemały problem,
czasem mam dość jej humorów, bo nie potrafię zrozumieć o co jej chodzi. Może
dlatego, że nigdy nie chce mi powiedzieć w czym leży problem? Mówi to wszystkim
tylko nie mi, a potem dowiaduje sięod Irminy, że Noemi przeze mnie płacze, a
sama wychodzę najgorzej z tych sytuacji, bo zawsze to ja stwarzam problemy –
pokręciłam głową
-
Przykro mi. Myślałem, że jesteście bezkonfliktowe
-
Gdyby tak było to byłabym szczęśliwa, ale nie wszyscy potrafią obracać niektóre
rzeczy w żart. Z resztą nie wiem po co ci mówię o moich zmartwieniach.
-
Dobrze jest się czegoś o tobie dowiedzieć, nie mam pretensji o to, że mówisz co
cię trapi. Przynajmniej pokazujesz, że masz do mnie zaufanie.
-
Nie chcę rozmawiać o zaufaniu, przyjaźni i tym podobnych. Bo ja nie lubię
ludzi. Nie umiem przy nich płakać, zawalać na nich swoich problemów. Staram się
być bezkonfliktowa, ale niektórzy tego nie rozumieją i robią z igły widły.
Staram się pomagać moim przyjaciołom, których co prawda mam niewiele, ale
zawsze jacyś się znajdą.
-
Ja mam problem z rodzicami
-
Słyszałam, ale nie rozmawiajmy o problemach, bo to czego dowiedziałam się o
tobie to, wybacz, że to powiem, przy moich problemach wydaje się być małym
gównem. Po prostu miałam trudne dzieciństwo, które odbija się na
teraźniejszości.
Gdy Haner wszedł do samochodu
ruszyliśmy do szpitala, gdzie założyli mi szynę na nogę, w której będę miała
chodzić trzy tygodnie, na szczęście pocieszyli mnie tym, że pęknięcie nie jest
na tyle silne, że trzeba będzie wkładać nogę w gips.
Na wstępie buziak za dedykację. :*
OdpowiedzUsuńJak coś to polecam się na przyszłość
- No co? To nie ja – powiedziała, a jej źrenice szybko się poszerzyły. Złapałam ją za włosy i pociągnęłam tak mocno, że spadła z sofy.
- Wkurwiasz mnie ty mała, zakłamana dziwko, jeszcze raz ty i ten twój botoks staniecie mi na drodze to przysięgam, że nic nie będzie w stanie mnie powstrzymać – puściłam jej kłaki, założyłam ręce na piersi i patrzyłam jak nieporadnie zmierza ku wyjściu. Klasnęłam w dłonie i popatrzyłam na towarzystwo, które miało szeroko rozstawione oczy i otwarte buzie.............................Uwielbiam to.
A Ty .......nadal za cholerę nie wiem,który: Zazdrosna o ZV, Johnny robiący podchody, no i ten Bri, bo jak Ty go wielbisz, to możliwe,że Różyczka też :)
Jimmy zakochany ,jak mnie to cieszy :D :D :D
Bosze jak ten Bri mnie wnerwia.
Jak mnie by tak złapał to bym go od razu w Zdzisława kopnęła:)
Należało mu się.....Mały ptaszek :)
Ale nadal uważam, że siostrzyczki jeszcze wrócą.....i dadzą czadu....:)
Na koniec wiesz co będzie: Uwielbiam Cie :* :*
Z niecierpliwością czekam na dalszą część, chociaż wiem, że tak szybko się nie dowiemy kto zdobędzie serduszko naszego kwiatuszka :)
Buziole :* :*
Obiecuję, że Wasza niepewność zostanie rozwiana w najbliższych odcinkach, być może 12, 13! :)
UsuńA co do bliźniaczek ... jedna załatwiona teraz tylko jesszcze druga :)
Uwielbiam też :*
Jeej 10 odcinek doczekałam się :)
OdpowiedzUsuń- Wkurwiasz mnie ty mała, zakłamana dziwko - No super że Rose się jej postawiła i powiedziała co o niej myśli niech już wypie..... z twoich odcinków ;p
-A ty gagatku jedziesz z nimi – wziął Hanera za ramie i wprowadził do samochodu, który wypełnił się głośnym jękiem z mojej strony.
Hahahahaha nie mogłam przestań się śmiać
Biedna Rose że skręciła kostkę ale dobrze że nie ma gipsy i będzie wszystko dobrze
Super zdjęcia piękni jak zawsze , czekam na następny
Buzi:* ,Asia
Musiałam sie wyzyc na Mich :)
UsuńOk czytam opowiadanie od końca hhaha. Podoba mi się ten odcinek pomimo tego, że nie znam wczeniejszej fabuły <3 Love ya <3
OdpowiedzUsuńNo ciekawe podejście, mam nadzieję że wszystcie Ci sie spodobają :)
UsuńJoasia wszystkie opowiadania ostatnio zaniedbała, nawet miszcza Pat :)
Usuń"Zaczęłam zapierać dywan, gdy czyjaś dłoń objęła mój kark i mocno mnie ścisnęła. Krzyknęłam z bólu i natychmiast wstałam" No jakbym mu oddała to by kurwa nie wstał idiota jebany!!!! Powinien jej podziękować, że go się jego konia pozbyła. Bo ja rozumiem, że za ojczyznę to można każda choćby z torbą na głowie, no ale Miszel to nawet z 10 torbami nie da rady kurwa nawet kijem!! Więc powinien jej kretyn skończony podziękować!!!! ...... chyba mi hormony buzują :/
OdpowiedzUsuńSkoro jest zazdrosna o ZV to ja już się gubię no :/ Z faktu, że Jimmy i Alice są parą też się nie ucieszyła...? Do Gnomusia też z dystansem.... Ona serio do tego padalca mięte czuję :( Nad czym strasznie ubolewam!! Gnomeczek to się przynajmniej interesuje nią!!
"Gdyby kózka nie skakała..." :) sierotka no :) I wcale nie uważam, ze to karma za to co zrobiła temu pustakowi!! :) M się należało! Za żywota, O! Niech spada jeszcze Val i będzie git :)
Zdjęcia ZV poprawiły mi humor :) Ale nie ma c**ja, żebym zagłosowała na B!!!! Nie i już!!!!
Czekam na ciąg dalszy, bo moja ciekawość mnie zżera :)
Love You!! :*
Aaaaaa i zapomniałam!! Kocham Cię za tego kopa w jaja :*
OdpowiedzUsuńKochanie, jeszcze ja sobie wymyślę zemstę na Val :) Nie będzie tutaj Matta dotykać!
UsuńI powiem tylko, że nie, Rose nei czuje mięty do Bri. Na razie do nikogo nie czuje mięty.
A kop w jaja mu się należał, bo czasami Bri to padalec
Pozwól, że na początek zacytuję klasyka: "Co tu się kurwa dzieje?" :D
OdpowiedzUsuńPo tym jak R. załatwiła Misz, śmiałam się jak debil przez cały odcinek. A już hitem sezonu było, kiedy wyobraziłam sobie R. ze skręconą nogą, która kopie Bri w jaja. Kabaret :D
Jak R. nie czuje mięty do B.???? Kufa ja ją czuję nawet przez laptop, a nie^^ Nie wiem jak to jest. że u siebie mogę robić z niego najgorszego chama i prostaka i przychodzi mi to z łatwością, a u innych kocham go nieprzytomnie :) Tzn o ile nie odwali czegoś mega hiper durnego... Niemniej nie wyobrażam sobie przy boku R. nikogo innego! Z całym szacunkiem do reszty panów, ale pomimo tej jego zadziorności (a może właśnie dlatego), Bri ma w tym opo największe jaja.
Cieszę się, że Matt postanowił trochę zmienić wystrój pokoju, bo średnio do niego pasował^^ I czy on nie może znaleźć sobie jakiejś ślicznej Kate, a nie czepiać się konia? ;)
Czytam zawsze zaraz po dodaniu, a że komentuje trochę później to już przez moje wrodzone lenistwo. Pseplaaaasssssaaaaam <3
Buziole, Pat :)
Aaaa i jak dla mnie to gifów i zdjęć nigdy zbyt dużo :*
UsuńPatka, nie czuje ... Na chwilę obecną :) To już nie moja w tym sprawa na kogo padnie wybór w ankiecie :)
UsuńZ resztą i tak zanim ona z tym kimś siespiknie o drodze będzie masę wypadków :)
A co do komentarzy ... mam takiego samego lenia, więc całkowicie Cię rozumiem :D
Moje pomysły na ankietę widzę, że się przyjęły, podobnie jak dodanie miejsca akcji. Dobrze :)
OdpowiedzUsuńA ankiecie zagłosowałam na Bri, rzecz jasna.
Za załatwienie konia Michelle masz mega wielgachnie propsy! Czekam jeszcze na dekapitację konia Val. :P
No, a jak. Zapoczątkowałaś to w końcu :)
UsuńSpokojnie, na Val przyjdzie pora jak najszybciej sie da :)