Odcinek 10

            
Na samym początku chcę zaznaczyć, iż na bloggerze pojawiła sie ankieta związana z wybrankiem dla Rose! Zachęcam do głosowania każdą czytelniczkę. Buziaki!

Ewelinka dziękuję za cudowne Gnomkowe zdjęcia!
No i wybaczcie, ale idę w ślady Pat i dzisiaj będzie duuużo gifów i zdjęć :D No w końcu 10 odcinek :) 




               Nawet nie wiem kiedy udało mi się wraz z Mattem przeprowadzić do nowego domu. Wszystko było w nim takie świeże, czyste i nienaganne. Moja półka z książkami, która znajdowała się w przedpokoju dodawała uroku całemu wystroju. Wnosiłam ostatni karton z moimi najcenniejszymi rzeczami, w którym między innymi znajdowała się moja książka, którą dostałam od Matta i nowy plakat zespołu chłopaków, który miałam zamiar powiesić sobie nad łóżkiem.
Oczywiście tak jak myślałam, pokój Matta nie sprostał jego wymaganiom i zaraz musiał wszystko poprawiać. Plakaty z naszego wspólnego pokoju powędrowały do niego i zaraz całe ściany były zaklejone, nie było nawet mowy żeby można było gdzieś ujrzeć jaki kolor ma jego pokój.







            Stanęłam w przejściu miedzy jego pokojem, a holem i oparłam się o futrynę zakładając ręce na piersi i splatając nogi.
- Co to jest? – krzyknął i zaczął wywalać poduszki z łóżka – Won mi z tym – warknął.
Zaśmiałam się i podeszłam do poduszek, które zebrałam i włożyłam do kosza, który stał obok łóżka.
- Wiem, że chciałaś żeby to wszystko wyglądało ładnie, ale uwierz, że nie potrzebne mi są takie rzeczy jak tryliony poduszek czy nieskazitelna narzuta. Sama wiesz w jakim stanie zawsze był nasz pokój
- Tak, i to dzięki tobie – przerwałam mu.
Podeszłam do okna i zaczęłam podziwiać las, który znajdował się za naszym domem. Trzeba przyznać, że miejsce do budowy jest dość przerażające, bo gdy spojrzysz za okno widzisz ciemne i szumiące drzewa. Nie wiem kto wybrał takie miejsce, ale jest dość interesujące, ciekawe dlaczego nikt wcześniej nie zajął się budową tego domu, albo inaczej. Dlaczego w ogóle go nie dokończono? Nie wiem, jak się czuję i nie umiem powiedzieć co myślę o tym miejscu. Jest dla mnie zupełnie inne niż jakiekolwiek dotychczas, owszem jest cudowne i na pewno zaaklimatyzuje się w tym otoczeniu, bo w pobliżu nie ma ludzi, a do najbliższego sklepu trzeba jechać dwadzieścia minut. Tym razem szum morza nie jest tak przeraźliwe głośny, więc spokojnie będę mogła siadać na tarasie i skupiać się na własnych myślach, a nie na srających i wydzierających się mewach.
- Rose? Chciałem dzisiaj zrobić małą imprezę w domu – powiedział Matt bacznie mi się przyglądając
Westchnęłam i zaczęłam wkładać ubrania do komody.
- I co w związku z tym?
- Nie będzie ci to przeszkadzać?
Skrzywiłam się i zmarszczyłam brwi.
- Czyli mam zrozumieć, że albo będę siedzieć sama w pokoju, albo mam się wynieść z domu – odparłam nieco zdenerwowana
Matt popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem, a ja nie wytrzymałam
- Słuchaj kolego, to jest też mój dom. I ja też się do niego wprowadziłam, więc teraz wywalasz mnie z parapetówki, która będzie się tutaj odbywać?
- Nie, to znaczy jeżeli chcesz to zostań
Zaśmiałam się szyderczo i popatrzyłam na niego tak, żeby poczuł się jak żałosny dupek.
- Łaski bez
Schowałam ostatnią koszulkę do szafki i zaczęłam pakować potrzebne rzeczy do torebki.
- Miłej zabawy – zarzuciłam torbę na ramię i zmierzyłam ku wyjściu.
- A ty gdzie się wybierasz księżniczko? – drzwi zagrodził mi Jimmy i za nic nie chciał mnie wypuścić.
- Odejdź – warknęłam
- Maaatt?! – krzyknął Jimmy
- Czego? – odezwał się po chwili schodząc na dół
- Dlaczego Rose wygląda jak biedny mały zbity pies? Ona zostaje, bo bez niej to nie impreza – wyjął szampana zza pleców i pociągnął Alice za rękę. Nie wiedziałam, że ona też tutaj będzie
- Wy jesteście razem? – zapytałam głupio
- Tak, od kilku dni – Alice zachichotała i pacnęła Jimmiego w ramię, po czym wyszeptała mu coś do ucha.


Zaraz przez drzwi zaczęła wpychać się trójka facetów taranując mnie przy tym i trącając łokciami, poczułam że jakiś obcas odbił mi się na stopie, ale nie dałam tego po sobie poznać i nawet nie pisnęłam z bólu, chociaż był nie do zniesienia. Zauważyłam Zackiego z jakąś dziewczyną, którą trzymał za rękę, poczułam lekkie ukłucie zazdrości, ale przecież nie mogłam zabronić mu spotykania się z innymi dziewczynami, w końcu nie byłam jego partnerką. Brian przyprowadził Michelle, która piszczała głośniej niż syrena alarmowa, a Johnny przyszedł sam.
- Valary za chwile tu będzie – pisnęła Michelle – Kochanie, nalejesz mi wina do kieliszka? – pocałowała Briana w policzek, a ja dalej stałam jak wryta przy wejściu.
Oczywiście nie obyłoby się bez jakiegoś chujowego incydentu, bo zanim Haner zdążył nalać wino do kieliszka jego cudowna dziewczyna pociągnęła go za rękę i zawartość, która powinna znajdować się w szkle wylądowała na dywanie. Na nowym, białym dywanie. Myślałam, że szlag jasny mnie trafi. Wkurwiona podeszłam do stolika, rzuciłam torbę w stronę Matta i bez słowa zabrałam chodnik spod nóg. Odrzuciłam go na bok i zawistnym wzrokiem popatrzyłam na Michelle.
- No co? To nie ja – powiedziała, a jej źrenice szybko się poszerzyły. Złapałam ją za włosy i pociągnęłam tak mocno, że spadła z sofy.
- Wkurwiasz mnie ty mała, zakłamana dziwko, jeszcze raz ty i ten twój botoks staniecie mi na drodze to przysięgam, że nic nie będzie w stanie mnie powstrzymać – puściłam jej kłaki, założyłam ręce na piersi i patrzyłam jak nieporadnie zmierza ku wyjściu. Klasnęłam w dłonie i popatrzyłam na towarzystwo, które miało szeroko rozstawione oczy i otwarte buzie.
- My też mamy iść? – Zacky spojrzał na mnie nerwowo
- Nie ma takiej potrzeby – uśmiechnęłam się i poszłam z dywanem do łazienki. Jeden problem z głowy.




            Zaczęłam zapierać dywan, gdy czyjaś dłoń objęła mój kark i mocno mnie ścisnęła. Krzyknęłam z bólu i natychmiast wstałam. Zobaczyłam, że to Brian i z całej siły uderzyłam go w twarz. Głupi idiota, co on sobie myśli?



- Pojebało cię? – zapytałam i zaczęłam rozmasowywać kark.
- Co ty odwalasz? – stanął tak blisko, że jeszcze centymetr, a wpadłabym do wanny.
- Teraz mi nie mów, że ona była dla ciebie kimś więcej niż panną do dymania. Przecież to gołym okiem da się zobaczyć, że nic więcej do niej nie czujesz jak tylko pociąg seksualny – prychnęłam
- Ty masz chyba jakiś problem ze sobą – puknął się palcem w czoło
- Tak, mam. Wkurwiają mnie wypacykowane idiotki, które uważają że są najpiękniejsze na świecie. I jeżeli myślisz, że zrobiłam jej to tylko dlatego, że wylała wino to grubi sie mylisz. Przecież wiem, że ty to zrobiłeś, ale przynajmniej miałam pretekst, żeby wypieprzyć ją z domu. Teraz będę miała w dupie jak pomyślisz, że może z moją głową jest coś nie tak. Po prostu mam w życiu przeszkody, które muszę usuwać. A takie przeszkody to dla mnie przyjemność.
Zmarszczył brwi i zaczął bacznie mi się przyglądać po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł, a ja zabrałam się do czyszczenia dywanu, ale nie dokończyłam, bo ktoś chrząknął za moimi plecami.
- Czego jeszcze chcesz? – zapytałam nawet się nie odwracając
- Jeszcze? Nawet nie zacząłem
Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam przez ramię. To był Johnny, który jako jedyny nie miał partnerki, więc pewnie dlatego tutaj przyszedł.






- Co ty tutaj robisz? Impreza jest w salonie, nie w łazience – zapytałam bez jakichkolwiek emocji.
- Nie przyszedłem tutaj ze względu na imprezę. A tak inną drogą to muszę powiedzieć, że podziwiam twój temperament. Jesteś odważna. – prychnęłam
- Odważna? A co niby takiego wymagało odwagi?
- Wiesz, to jest tak – usiadł na krześle przy toaletce – Żaden z nas nie lubi Michelle, ale też żaden z nas nie jest na tyle odważny, żeby powiedzieć Brianowi, że ona nam nie pasuje.
- A co? Haner doprowadza od razu do bójki?
- Żebyś wiedziała, masz jaja dziewczyno
Odwróciłam się i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem
- O co ci w ogóle chodzi?
- Nie sądziłem, że potrafisz być tak zawzięta – powiedział, a ja zaśmiałam się jak najgłośniej umiałam
- Gdy się na coś uwezmę to wtedy to coś nie ma łatwo – powiedziałam kładąc nacisk na „coś”
- A gdy coś chce zabrać się na spacer to co wtedy robisz?
Zaniemówiłam. Rozejrzałam się dookoła i momentalnie zaczęło robić mi się gorąco.
- Zależy co kryje się pod słowem spacer – wytarłam ręce w pierwszy lepszy ręcznik i ugryzłam język tak mocno, że poczułam w buzi metaliczny posmak.
- Rose, ja nie chcę cie odstraszyć, po prostu proponuję normalny spacer
Wywróciłam oczami i wyszłam z łazienki.
- Pójdę tylko po buty i coś cieplejszego do ubrania – uśmiechnęłam się i wbiegłam na schody, na których źle stanęłam i momentalnie upadłam czując jak coś w kostce mi chrupnęło – Pomocy! Chyba złamałam nogę – zaczęłam się śmiać
Usłyszałam tylko jak wszyscy zbierają się z dużego pokoju i biegną w moją stronę. Usiadłam bezradnie na schodach, bo nie mogłam się ruszyć ani w górę ani w dół, co za absurd.
- Co ty zrobiłaś? – usłyszałam głos Matta, który usiłował się do mnie przedostać
- A nie widzisz? – pokazałam na spuchniętą kostkę
- Masz za swoje – usłyszałam cichy pomruk ze strony Gatesa. Skierowałam ku niemu groźne spojrzenie i kopnęłam go w krocze zdrową nogą. Złapał się w to miejsce obiema rękami i przygryzł wargi, a jego twarz zrobiła się cała czerwona.
- Mały ptaszek – wypaliłam
- Przestań Rose, cholera jasna – Matt wziął mnie na ręce i zaprowadził do samochodu – Ja nie mogę jechać. Johnny, tylko ty jesteś trzeźwy. Możesz zawieźć Rose do szpitala? Będę ci bardzo wdzięczny – Matt oddał Johnnemu kluczyki i wpakował mnie na przednie siedzenie, gdzie zabandażował mi kostkę – A ty gagatku jedziesz z nimi – wziął Hanera za ramie i wprowadził do samochodu, który wypełnił się głośnym jękiem z mojej strony.
- Wszystko tylko nie on! – krzyknęłam i założyłam ręce na piersi
- Przestań, on wypił tylko jedno piwo – warknął Matt i zamknął drzwi. Wszyscy wsiedli do samochodu i ruszyliśmy w stronę szpitala. Dziwnie się czułam z Brianem siedzącym z tyłu.
Ja nie wiem jak można być tak pechowym człowiekiem, przecież żaden dzień jeszcze nie obył się bez jakiegoś incydentu. Może to rzeczywiście kara za Michelle? Nie wiem, mam to w dupie, ale przynajmniej pozbyłam się jej z mojego życia. Popatrzyłam do lusterka i zauważyłam, ze Brian nad czymś intensywnie myśli. Ma taką minę jak wtedy w łazience. W takim wydaniu był jeszcze bardziej przystojny niż zawsze. Chociaż nie mam zamiaru zastanawiać się nad jego urodą, skoro charakterem to on nie grzeszy. Jeszcze do tego o mało co mnie nie pobił.
- Zatrzymaj się, muszę za potrzebą – Brian odezwał się po chwili, a Johnny jak na zawołanie skręcił i zatrzymał się na jakimś polu.
Nie, to nie możliwe, żeby Haner przez całą drogę myślał jak bardzo chce mu się siku.
- Dlaczego Noemi i Irminy nie ma w mieście? – Johnny zagłuszył ciszę
- Wyjechały do bliskich – odpowiedziałam i wtedy ból w nodze się odezwał. Zasyczałam, ale Johnny chyba tego nie dostrzegł.
- Opowiedz mi o nich. Jestem ciekawy w jakim towarzystwie się obracasz
Westchnęłam, bo ciężko było mi o tym mówić. Z jednej strony byłyśmy do siebie bardzo podobne, ale z drugiej każda się od siebie różniła.
- We trójkę jesteśmy nie do ogarnięcia, cały czas się śmiejemy, wygłupiamy, ale jest jeden problem. Ja. Nie umiem się rozerwać, czasem jedna chciałaby mnie na własność, ale drugiej też jestem potrzebna. To nie jest łatwe. Noemi co jakiś czas ma do mnie pretensje, sama nie wiem o co, mam z nią niemały problem, czasem mam dość jej humorów, bo nie potrafię zrozumieć o co jej chodzi. Może dlatego, że nigdy nie chce mi powiedzieć w czym leży problem? Mówi to wszystkim tylko nie mi, a potem dowiaduje sięod Irminy, że Noemi przeze mnie płacze, a sama wychodzę najgorzej z tych sytuacji, bo zawsze to ja stwarzam problemy – pokręciłam głową
- Przykro mi. Myślałem, że jesteście bezkonfliktowe
- Gdyby tak było to byłabym szczęśliwa, ale nie wszyscy potrafią obracać niektóre rzeczy w żart. Z resztą nie wiem po co ci mówię o moich zmartwieniach.
- Dobrze jest się czegoś o tobie dowiedzieć, nie mam pretensji o to, że mówisz co cię trapi. Przynajmniej pokazujesz, że masz do mnie zaufanie.
- Nie chcę rozmawiać o zaufaniu, przyjaźni i tym podobnych. Bo ja nie lubię ludzi. Nie umiem przy nich płakać, zawalać na nich swoich problemów. Staram się być bezkonfliktowa, ale niektórzy tego nie rozumieją i robią z igły widły. Staram się pomagać moim przyjaciołom, których co prawda mam niewiele, ale zawsze jacyś się znajdą.
- Ja mam problem z rodzicami
- Słyszałam, ale nie rozmawiajmy o problemach, bo to czego dowiedziałam się o tobie to, wybacz, że to powiem, przy moich problemach wydaje się być małym gównem. Po prostu miałam trudne dzieciństwo, które odbija się na teraźniejszości.
            Gdy Haner wszedł do samochodu ruszyliśmy do szpitala, gdzie założyli mi szynę na nogę, w której będę miała chodzić trzy tygodnie, na szczęście pocieszyli mnie tym, że pęknięcie nie jest na tyle silne, że trzeba będzie wkładać nogę w gips.    
    



  

15 komentarzy:

  1. Na wstępie buziak za dedykację. :*
    Jak coś to polecam się na przyszłość

    - No co? To nie ja – powiedziała, a jej źrenice szybko się poszerzyły. Złapałam ją za włosy i pociągnęłam tak mocno, że spadła z sofy.
    - Wkurwiasz mnie ty mała, zakłamana dziwko, jeszcze raz ty i ten twój botoks staniecie mi na drodze to przysięgam, że nic nie będzie w stanie mnie powstrzymać – puściłam jej kłaki, założyłam ręce na piersi i patrzyłam jak nieporadnie zmierza ku wyjściu. Klasnęłam w dłonie i popatrzyłam na towarzystwo, które miało szeroko rozstawione oczy i otwarte buzie.............................Uwielbiam to.

    A Ty .......nadal za cholerę nie wiem,który: Zazdrosna o ZV, Johnny robiący podchody, no i ten Bri, bo jak Ty go wielbisz, to możliwe,że Różyczka też :)

    Jimmy zakochany ,jak mnie to cieszy :D :D :D
    Bosze jak ten Bri mnie wnerwia.
    Jak mnie by tak złapał to bym go od razu w Zdzisława kopnęła:)
    Należało mu się.....Mały ptaszek :)
    Ale nadal uważam, że siostrzyczki jeszcze wrócą.....i dadzą czadu....:)

    Na koniec wiesz co będzie: Uwielbiam Cie :* :*

    Z niecierpliwością czekam na dalszą część, chociaż wiem, że tak szybko się nie dowiemy kto zdobędzie serduszko naszego kwiatuszka :)

    Buziole :* :*


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję, że Wasza niepewność zostanie rozwiana w najbliższych odcinkach, być może 12, 13! :)
      A co do bliźniaczek ... jedna załatwiona teraz tylko jesszcze druga :)
      Uwielbiam też :*

      Usuń
  2. Jeej 10 odcinek doczekałam się :)
    - Wkurwiasz mnie ty mała, zakłamana dziwko - No super że Rose się jej postawiła i powiedziała co o niej myśli niech już wypie..... z twoich odcinków ;p

    -A ty gagatku jedziesz z nimi – wziął Hanera za ramie i wprowadził do samochodu, który wypełnił się głośnym jękiem z mojej strony.
    Hahahahaha nie mogłam przestań się śmiać
    Biedna Rose że skręciła kostkę ale dobrze że nie ma gipsy i będzie wszystko dobrze
    Super zdjęcia piękni jak zawsze , czekam na następny
    Buzi:* ,Asia

    OdpowiedzUsuń
  3. Ok czytam opowiadanie od końca hhaha. Podoba mi się ten odcinek pomimo tego, że nie znam wczeniejszej fabuły <3 Love ya <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ciekawe podejście, mam nadzieję że wszystcie Ci sie spodobają :)

      Usuń
    2. Joasia wszystkie opowiadania ostatnio zaniedbała, nawet miszcza Pat :)

      Usuń
  4. "Zaczęłam zapierać dywan, gdy czyjaś dłoń objęła mój kark i mocno mnie ścisnęła. Krzyknęłam z bólu i natychmiast wstałam" No jakbym mu oddała to by kurwa nie wstał idiota jebany!!!! Powinien jej podziękować, że go się jego konia pozbyła. Bo ja rozumiem, że za ojczyznę to można każda choćby z torbą na głowie, no ale Miszel to nawet z 10 torbami nie da rady kurwa nawet kijem!! Więc powinien jej kretyn skończony podziękować!!!! ...... chyba mi hormony buzują :/

    Skoro jest zazdrosna o ZV to ja już się gubię no :/ Z faktu, że Jimmy i Alice są parą też się nie ucieszyła...? Do Gnomusia też z dystansem.... Ona serio do tego padalca mięte czuję :( Nad czym strasznie ubolewam!! Gnomeczek to się przynajmniej interesuje nią!!

    "Gdyby kózka nie skakała..." :) sierotka no :) I wcale nie uważam, ze to karma za to co zrobiła temu pustakowi!! :) M się należało! Za żywota, O! Niech spada jeszcze Val i będzie git :)

    Zdjęcia ZV poprawiły mi humor :) Ale nie ma c**ja, żebym zagłosowała na B!!!! Nie i już!!!!

    Czekam na ciąg dalszy, bo moja ciekawość mnie zżera :)

    Love You!! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaa i zapomniałam!! Kocham Cię za tego kopa w jaja :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanie, jeszcze ja sobie wymyślę zemstę na Val :) Nie będzie tutaj Matta dotykać!
      I powiem tylko, że nie, Rose nei czuje mięty do Bri. Na razie do nikogo nie czuje mięty.
      A kop w jaja mu się należał, bo czasami Bri to padalec

      Usuń
  6. Pozwól, że na początek zacytuję klasyka: "Co tu się kurwa dzieje?" :D
    Po tym jak R. załatwiła Misz, śmiałam się jak debil przez cały odcinek. A już hitem sezonu było, kiedy wyobraziłam sobie R. ze skręconą nogą, która kopie Bri w jaja. Kabaret :D
    Jak R. nie czuje mięty do B.???? Kufa ja ją czuję nawet przez laptop, a nie^^ Nie wiem jak to jest. że u siebie mogę robić z niego najgorszego chama i prostaka i przychodzi mi to z łatwością, a u innych kocham go nieprzytomnie :) Tzn o ile nie odwali czegoś mega hiper durnego... Niemniej nie wyobrażam sobie przy boku R. nikogo innego! Z całym szacunkiem do reszty panów, ale pomimo tej jego zadziorności (a może właśnie dlatego), Bri ma w tym opo największe jaja.
    Cieszę się, że Matt postanowił trochę zmienić wystrój pokoju, bo średnio do niego pasował^^ I czy on nie może znaleźć sobie jakiejś ślicznej Kate, a nie czepiać się konia? ;)
    Czytam zawsze zaraz po dodaniu, a że komentuje trochę później to już przez moje wrodzone lenistwo. Pseplaaaasssssaaaaam <3
    Buziole, Pat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa i jak dla mnie to gifów i zdjęć nigdy zbyt dużo :*

      Usuń
    2. Patka, nie czuje ... Na chwilę obecną :) To już nie moja w tym sprawa na kogo padnie wybór w ankiecie :)
      Z resztą i tak zanim ona z tym kimś siespiknie o drodze będzie masę wypadków :)
      A co do komentarzy ... mam takiego samego lenia, więc całkowicie Cię rozumiem :D

      Usuń
  7. Moje pomysły na ankietę widzę, że się przyjęły, podobnie jak dodanie miejsca akcji. Dobrze :)
    A ankiecie zagłosowałam na Bri, rzecz jasna.
    Za załatwienie konia Michelle masz mega wielgachnie propsy! Czekam jeszcze na dekapitację konia Val. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, a jak. Zapoczątkowałaś to w końcu :)
      Spokojnie, na Val przyjdzie pora jak najszybciej sie da :)

      Usuń