Odcinek 20

Odcinek jest, ale krótki... dlatego, że kolejny planuję dłuższy. O wiele dłuższy. 
Teraz ten rodział dedykuję Pat :* 


        Czarny dym zaczął mnie dusić. Biegłam przed siebie odgarniając czarne chmury sprzed oczu, w powietrzu czuć było swąd palonych włosów i ubrań. Ostatkiem sił wybiegłam z budynku, opadłam na zimną trawę i zamknęłam oczy. Szumiało mi w głowie, a głosy chłopców coraz bardziej stawały się niezrozumiałe. Zorientowałam się, że mój zły sen dobiega końca, że to wszystko jest już moją przeszłością.
            Nie wiem w jaki sposób, ale obudziłam się na białej sali. Nie byłam w stanie spojrzeć kto siedzi obok mnie. Czułam czyjąś obecność, ale silny ból w karku nie pozwalał mi na przekręcenie głowy. Chciałam cokolwiek powiedzieć, ale wiedziałam, że gdy tylko otworzę usta zacznę płakać. Narastający żal w gardle powstrzymywał mnie od jakichkolwiek komentarzy czy pytań. Może to był znak, żeby na razie się nie odzywać, ale tak bardzo chciałam wiedzieć co się dzieje z Zackym, jak się czuje, jak zniósł to wszystko.
- Z Zackym wszystko porządku – jakby czytając mi w myślach odezwał się mężczyzna.
Zdezorientowana schowałam wszystkie zmartwienia w najciemniejszy zakamarek moich myśli. Wtedy jeszcze bardziej zaciekawiło mnie kto za mną siedzi. Z pewnością nie był to Matt.
Poczułam, że mężczyzna wstaje i obchodzi łóżko dookoła. Klęknął przy mnie i popatrzył prosto w moje oczy. Miał znajomy wzrok, a uśmiech tak samo łobuzerski jak za pierwszym razem, gdy go poznałam. Dotknął mnie zewnętrzną częścią dłoni w policzek i uśmiechnął się. Tym razem ciepło, jakby cieszył się, że mnie widzi. Moje serce podskoczyło, przez co pierwszy raz poczułam się tak dziwnie, nigdy nie doznałam tak przyjemnego uczucia.
- Brian, musisz iść do pielęgniarki. Ja już jestem po badaniach – głos Matta wyrwał mnie z przemyśleń. Ucieszyłam się, że wszystko z nim w porządku. Brian wstał od mojego łóżka i jak sie domyślam skierował się ku wyjściu.
- Maleńka – Matt podszedł do mnie szybkim krokiem i wtulił się do mojej piersi – Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłem. Przez cały ten cholerny czas tylko ty zajmowałaś moje myśli. Moja mała siostrzyczka – przymknął oczy, a zaraz poczułam, że moja koszulka robi się wilgotna
- Co ty płaczesz? – spytałam słabym głosem
- A mówią, że twardzi faceci nie płaczą – usiadł na łóżku i zaśmiał sie ocierając łzy.
- Ty nie jesteś twardy – uśmiechnęłam się – Ty jesteś najbardziej uczuciowym i romantycznym facetem jakiego znam, ale co ja tam wiem, skoro jestem tylko twoją siostrą – puściłam mu oczko
- Pewnie chciałabyś wiedzieć jak się czuje Zacky – bardziej stwierdził niż zapytał – Ma dwa złamane żebra, zszytą brew, posiniaczone nogi, zszytą głowę i złamany palec u ręki – powiedział z wyraźnym smutkiem w oczach.
Zaciskałam zęby słuchając tego co stało się z ich najlepszym przyjacielem. Miałam wyrzuty sumienia, bo to między innymi przeze mnie stała się mu krzywda. Za pewne przez to co się stało nie będzie chciał na mnie patrzeć, rozmawiać ze mną, ani przebywać w moim towarzystwie, bo będę przypominała mu ból.
- Matt… - zaczęłam – Jak myślisz co teraz będzie? Jak Zacky będzie na mnie patrzył? – zapytałam – Przecież on…
- On chce cię mieć przy sobie.
Pokręciłam głową, nie tak to wszystko sobie wyobrażałam. Chciałam mieć beztroskie życie, próbować nowych doświadczeń, a wyszło zupełnie odwrotnie.
- Mam wątpliwości – wyszeptałam
- Rose nie możesz go zostawić, nie teraz. On nie da sobie rady – złapał mnie za rękę
- A myślisz, że ja sobie dam radę? To przeze mnie stała mu się krzywda, ty nie wiesz jak to boli. Jak boli świadomość, że przeze mnie stała się krzywda komuś bliskiemu. Czuję się za to odpowiedzialna – ciche łzy zaczęły spływać po moich policzkach – Nie tak to sobie wyobrażałam. Czułam, że ten związek będzie dla niego czymś lepszym w jego szarym życiu. Myślałam, że beze mnie sobie nie poradzi
- Chcesz powiedzieć, że go nie kochasz?
Zacisnęłam zęby i powstrzymałam resztę łez.
- Chciałabym powiedzieć, że go kocham, ale nie mogę. Nie jest dane nam być razem. Widzę, że on przy mnie nie czuje się sobą, jest ograniczony, boi się zrobić cokolwiek źle. Chciałam mu pomóc. Chciałam, żeby w końcu zapanował nad swoim życiem, żeby się nie poddawał.
Popatrzyłam na Matta. Podpierał się łokciem i wyraźnie był zamyślony.
- Musisz chociaż trochę jeszcze z nim wytrzymać. Tylko to o co cię proszę. Jesteś mu potrzebna, żeby walczył. Rozumiesz to? On nie może teraz się poddać. On jest w stanie krytycznym. To co ci powiedziałem to jedna trzecia jego dolegliwości – wstał i wyszedł sali. Zostałam sama.
    
Dwa miesiące później

            Zacky powoli dochodził do siebie. Na jego twarzy coraz częściej pojawiał sie uśmiech. Najbardziej bolało mnie to, że ten uśmiech powodowałam ja, a nie chłopcy. Wszystko poszło nie tak jak planowałam, niezgodnie z planem. Może pora na to, aby wyjechać? Tylko dokąd?

Tydzień później

            Wczoraj kupiłam bilety na lot. Wylatuję do Noemi. Może przy okazji się zrelaksuję i większość koszmarów zostawię w Londynie i nie wrócę z nimi spowrotem. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i nie mówiąc nikomu gdzie jadę wyszłam z domu. Zostawiłam Mattowi karteczkę na poduszce z informacją, że jestem bezpieczna. Wiem, że to nieodpowiedzialne z mojej strony, bo ponad dwa miesiące temu siedziałam zamknięta w piwnicy tylko dlatego, że spotkałam chorego psychola na mojej drodze. Sama nawet nie wiem co się teraz z nim dzieje. Nie interesuje mnie on, ani jego wspólniczka.
            Miałam nocny lot, wszystko dlatego, że wieczorami chłopcy przesiadywali u Zackiego i komponowali nowe piosenki. Jak zwykle pewnie tylko Jimmy wylewał swoje pomysły, a reszta miała pustkę w głowie.
            Siadłam na przydzielonym mi miejscu i włożyłam słuchawki do uszu. Przy dźwiękach muzyki wpatrywałam się w piękny dywan chmur. Goniłam dzień. Dosłownie, przede mną ciągle zachodziło słońce, widok nie do opisania, cudowne przeżycie.



            Po paru godzinach lotu i dwóch przesiadkach w końcu wylądowałam, gdy wysiadałam z samolotu chłodne powietrze trochę mnie orzeźwiło. Przestałam być ospała. Na oko zbliżała się trzecia nad ranem, bo zaczynało robić się jasno. Dzięki Bogu ubrałam baleriny, więc moje nogi nie były aż tak spuchnięte.
            W czasie, gdy czekałam na taksówkę weszłam do sklepu muzycznego, chciałam kupić jakiś mały upominek dla Noemi. Dawno się nie widziałyśmy, wiec pomyślałam, że dobrym pomysłem byłoby kupno płyty winylowej, bo człowiek zatracony w muzyce powinien mieć w domu przynajmniej jedną.




            Przeglądałam wszystkie po kolei. Jednak mój wzrok przykuło coś co wzbudziło we mnie zainteresowanie. I to w zupełnie innym dziale. Nie płyt winylowych, a płyt CD. Dużymi literami napisane było Avenged Sevenfold. Nigdy nie interesowałam się zespołem chłopaków, jednak ten mały krążek w opakowaniu zyskał wiele. Naprawdę wiele. Zespół Matta w moich oczach nabrał poważnego sensu. Nie miałam pojęcia, że wydali płytę, czy chociażby nagrali własną piosenkę. Byłam ograniczona, nie wierzyłam w nich, nie życzyłam im sukcesu. Zawsze myślałam, że zespół odbierze mi Matta i nie będę miała nikogo, zostanę sama. Wybiegłam ze sklepu i skierowałam się na postój taksówek. Wsiadłam do pierwszej lepszej i nawet nie patrząc na kierowcę wydukałam adres Noemi. Byłam zaczytana w podziękowaniach. Najbardziej zszokowało mnie to, że wymienili imię. Moje imię. Dziękowali mi. Wszyscy, wszyscy po kolei. Nie mogłam w to uwierzyć. Zacisnęłam szczękę i powstrzymywałam łzy. Miałam tak wspaniałych ludzi obok siebie, a ja cały czas ich odpychałam od siebie. Czy można być gorszym człowiekiem niż ja? Cały czas się nad tym zastanawiam. Zdałam sobie sprawę, że nigdy nie dałam im chociaż słowa otuchy, nie trzymałam za nich kciuków. Cofnęłam wzrok i cały czas patrzyłam na moje imię, które widniało na okładce.
- Mógłby pan to odtworzyć? – zapytałam taksówkarza podając mu płytę
- W drodze wyjątku – mruknął i włożył płytę do napędu.
Z głośników zaczęła wylewać się muzyka, która zapadała w mojej pamięci zupełnie szybciej niż reszta. Uwielbiam taki rodzaj muzyki, Matt o tym wie. To dlatego napisał, że byłam jego inspiracją.


Płyta powstała między innymi dzięki Rose, mojej siostrze, z której gustu muzycznego czerpałem inspiracje. Chciałem, żeby ta płyta była dla niej idealna.

I właśnie w tym momencie przyszedł sms, przez który mój wyjazd stał się jednym wielkim koszmarem.





7 komentarzy:

  1. To troszkę dziwne że R nie wiedziała że wydali płytę :( mam nadzieje że w tym smsie nie ma żadnych złych wiadomośći na temat Zackiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję!!! <3333333333333
    "w powietrzu czuć było swąd palonych włosów i ubrań" <--- wiem, że jestem psycholem, ale ryjek mi się cieszył jak to czytałam :D Może to przez naszą rozmowę o tym, które włosy się paliły ;)
    Całe szczęście, że R. i ZV wyszli z tego cało! To znaczy na tyle cało, na ile mogą być w takiej sytuacji. Bri był taki słodki, jak ją głaskał po policzku *__* Chyba serio coś do niej czuje. Jego gesty nie wyglądały na troskę przyjaciela. Raczej przyjaciela, który chce być dla R. kimś więcej... Co dziwne, rozumiem reakcję R. jeżeli chodzi o ZV. To, że obwinia się za to co go spotkało jest normalne. Mam tylko nadzieję, że szybko zrozumie jak bardzo się myli!
    Dla mnie też wydawało się dziwne, że R. nie wiedziała nic o zespole. To chyba pokazuje jak bardzo samolubna i zapatrzona w siebie była. To jeszcze dzieciak i dużo przed nią. Życie jej nie oszczędza, ale mam nadzieję, że potraktuje to wszystko jako lekcję na przyszłość i nie pozwoli się sobie załamać.
    I co to za końcówka?????? O co chodzi???? Coś z ZV, czuję to! Wszystkie go ostatnio okrutnie męczycie :( Oczywiście akurat wtedy, kiedy zaczęłam go kurczaki lubić :/ Szybko pisaj następny, bo nie wyczymię!
    Kochająca Pat:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do włosów to był tylko i wyłącznie Twój pomysł, obiecalam przecież, e go wykorzystam :D

      Usuń
  3. Mnie też dziwi czemu R nie wiedziała o płycie. I czuję niedosyt w związku z jej tłumaczeniem odnoście ZV. Tak jakby sama nie wiedziała jak to nazwać. Albo nie chciała. Jakkolwiek jest czuje, że ta sprawa mi się nie podoba, mimo iz ja przewidziałam w poprzednim komentarzu.

    A co do esemesa. Mnie się nie wydaje żeby chodziło Zacka. Ja myślę, że chodzi o Bri. Ale mnie sie zawsze wydaje, że chodzi o Bri, a poza tym mam downa i prawdopodobną depresję więc nie widzę jasno.

    Kocham i czekam na kolejny, bo nie ogarniam Rose coraz bardziej. Wielka fanka, Kasia

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Zacky :((( oby było z nim wszytko dobrze Rose lepiej niech go nie zostawia bo załamie się chłopak i będzie przerąbane. Słodko że Brian siedział przy niej . Rose dobrze zrobi wyjazd do Noemi od stresuje się trochę może zapomni o tym ale pewnie ta wiadomość nie służy nic dobre wiec nie bedzie pewnie tylko gorzej
    Buzi /Asia

    OdpowiedzUsuń