- Możecie mi powiedzieć co się tutaj dzieje? - spytałam kiedy policjanci wsadzali nasze walizki do bagażnika radiowozu.
- Żadnych pytań. My nie jesteśmy informacją miejską - odburknął jeden z nich.
Myślałam, że zaraz wybuchnę, bo nie dość, że nie wiedziałam co się dzieje to jeszcze żaden z tych naburmuszonych grubasów nie chciał odpowiedzieć na moje pytanie. Razem z Mattem wsiedliśmy do radiowozu i z ogromną wściekłością wpatrywaliśmy się jak tych dwóch gnojków obżera się fast foodami.
- Może byśmy ruszyli? Nie dość, że panowie uniemożliwili nam wylot do naszej chorej matki to jeszcze nie działają panowie w sprawie jak mniemam dla was ważnej - warknął Matt.
Popatrzyłam na niego zdziwiona, ale zaraz przyznałam mu rację. Policjanci popatrzyli na nas jakbyśmy pochodzili z innej planety, odłożyli jedzenie i ruszyli w drogę.
Nie miałam pojęcia w co takiego któreś z nas się wpakowało, ale skoro pytali o Matta to może o niego chodziło. Jak się dowiem, że znowu został przyłapany na paleniu trawy, albo sprzedawaniu jakiegoś gówna to przysięgam sobie, że nie będę z nim mieszkać.
- Jesteśmy na miejscu. Wysiadać, tylko nie obić lakieru radiowozu, bo szef nas zabije, a poza tym zabierajcie te swoje szmatłwace z bagażnika - policjant podszedł do bagażnika i wyrzucił z niego nasze walizki
- Słuchaj chamie - Matt podszedł do niego i chywcił goza fraki - Nie pozwalaj sobie na takie zachowanie, bo jak pójdę do twojego przełożonego to wylecisz na zbity pysk. Jestem groźniejszy niż ci się wydaje i ten tłuszcz w samoobronie ci nie pomoże - puścił go i podniósł nasze walizki z ziemi.
Poczułam, że mój telefon zawibrował w kieszeni, więc wyjęłam go ostrożnie i odblokowałam ekran. Wyświetliła mi się wiadomość od Briana, moje serce mimowolnie zaczęło mocniej bić. Dlaczego? Nie umiałam sobie na to odpowiedzieć, albo inaczej. Umiałam, ale bałam się przyznać przed samą sobą co tak naprawdę czuję. W zasadzie to jestem już znużona tym ciągłym okłamywaniem siebie. Cały czas się przed sobą wstydzę, chcę się oszukać. Tylko dlaczego? Wstydzę się tego, że w końcu coś do kogoś poczułam? Ktoś pomyśli absurdalne, ale większość życia broniłam się przed tym uczuciem, a w zasadzie nie przed samym uczuciem, a tym do kogo będę je żywiła. Tak cholernie bałam się, że moje pożądanie będzie skierowane do niewłaściwej osoby. I co? Wszystko stało się na przekór. Jest tak jakbym nie chciała żeby było. Chociaż z drugiej strony jestem szczęśiwa, że ktoś taki jak Brian jest mną zainteresowany. Jednak znowu jest ten hamulec, który nie pozwala mi na racjonalne przemyślenie tej sprawy.
- Co ty się tak patrzysz w ten telefon? - Matt podszedł do mnie i objął mnie ręką w pasie - Idziemy, bo te dupki czekają na nas przy wejściu - delikatnie popchnął mnie w stronę posterunku.
Z tego wszyskiego zapomniałam nawet przeczytać smsa od Briana, ale trudno. Zrobię to później. Weszliśmy do budynku i podążaliśmy za policjantami przez długi korytarz. W końcu kiedy dotarliśmy do właściwych drzwi musieliśmy poczekać dwadzieścia minut zanim wpuszczono nas do środka. Oboje z Mattem usiedliśmy na krzesłach przy stole i pytająco spojrzeliśmy na krzesło które stało przed nami.
- Co tu sie dzieje? Jeżeli siedzimy przez twoje dragi to możesz pożegnać się z moim towarzystwem w domu - szepnęłam
- Przestań, nic nie zrobiłem. To musi być jakieś nieporozumienie - warknął
- Nieporozumienie? Zapewne dużo ludzi na świecie nazywa się Matthew Charles Sanders - kopnęłam go w kostkę.
- Cisza! Zakaz rozmów - krzyknął policjant wchodząc do pomieszczenia. Stanął w kącie i założył ręce do tyłu.
W końcu drzwi się otworzyły. Wszedł masywny policjant, a za nim nikt inny jak tylko Alex. Serce mi stanęło, całe ciało miałam sparaliżowane i czułam tylko jak kropelki zimnego potu spływają mi po plecach. Oddech zrobił się płytki, a oczy zaczęły strasznie szczypać. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Boże co ja bym zrobiła, żeby to wszystko okazało się tylko nocnym koszmarem. Zacisnęłam ręce w pięści i spokojnie obserwowałam jak Alex zajmuje swoje miejsce. Popatrzyłam na niego z nienawiścią i wyłapałam lekki cwaniacki uśmieszek. Co ja mam zrobić? Mam ochotę zapaść się pod ziemię, zniknąć, uciec. Cokolwiek, bylebym nie musiała tutaj siedzieć. To są najgorsze tortury.
- Proszę wstać! - powiedział policjant, który stał najbliżej drzwi. Obydwoje z Mattem wstaliśmy. Boże, on właśnie teraz się o wszystkim dowie, teraz wszystko wyjdzie na jaw, wszystko teraz się rozsypie jak klocki.
- Niech usiądą - powiedział Aleks spokojnym głosem - Policja już wie w jaki sposób nie potraktowaliście, jak mnie okradliście i jak wykorzystaliście. Teraz czekam na wyjaśnienia od was. A może w zasadzie od ciebie - spojrzał na mnie.
- O czym ty mówisz człowieku? Ja cię widzę pierwszy raz w życiu - Matt wstał z krzesła
- Tak? To twoja siostrzyczka nie mówiła ci jak mnie wykorzystała i okradła? Jak wszystko ukartowała? Należy mi się 15 tysięcy od was plus odszkodowanie! - warknął
- Ja cię okradłam? Ty podły szczurze! To ja mogłabym pozwać cię do sądu za wykorzystanie mojej osoby! - krzyknęłam
- Przestań wrzeszczeć wariatko, ty masz jakieś zaburzenie psychiczne. Uderzyłaś się kiedyś w głowe? - zapytał z drwiną
- Rose? Co ty zrobiłaś? Sprzedałaś mu się? - Matt popatrzył na mnie z niedowierzaniem
- Mogłabym wyjaśnić ci to potem? - spytałam. Czułam, że powoli do moich oczu napływają łzy.
- Może poznamy pani wersję całego zdarzenia - policjant zwiął mnie za rękę i wyprowadził z pokoju. Weszliśmy do drzwi obok i wiedziałam już, że w ścianie jest lustro weneckie, ale może to nawet lepiej, bo opowiadając to nie będę musiałą patrzeć w oczy Matta.
Przełamałam strach, zostawiłam wstyd za drzwiami i dla własnego dobra wszystko chciałam opowiedzieć tak jak ja to widziałam.
- A więc słucham - podsunął mi szklankę wody i usiadł naprzeciwko mnie.
Opowiedziałam mu o tym jak razem z Noemi założyłyśmy konto na stronie, do czego potrzebne były mi pieniądze i w jaki sposób wybrałam Alexa. Zdawało mi się, że uwierzył temu co mówiłam, bo w rakcie mojej paplaniny trzy razy wybuchłam płaczem. Z resztą cały czas patrzyłam mu w oczy, nie miałam po co kłamać. Chciałam mieć to za soba, to było dla mnie trudne. Po tym jak skończyłam mówić policjant pokiwał głową i dał komuś znak palcami w powietrzu.
- Teraz nie jesteśmy na podsłuchu. Może chciałaby pani zaczerpnąć rady psychologa? To musi być dla pani trudne. Nie wiedziałem, że ten człowiek tak bardzo chciał panią wykorzystać.
- To wszystko tłumaczę swoją głupotą, ale naprawdę bardzo chciałam pomóc mojemu przyjacielowi, był w ciężkiej stuacji. Nie miałam innego wyjścia. Wszystko waliło się nam na głowę, a byłam jedyną która dałaby mu możliwość dlaszego życia. Chyba pan rozumie. Nie miałam po co kłamać, nie chciałam tylko, żeby to wszystko w taki sposób się potoczyło.
- Może wejdźmy do pomieszczenia, w którym znajduje się pani brat - uśmiechnął się do mnie i otworzył drzwi. Wiedziałam, że wzrok Matta to ostatni z którym chcę się spotkać.
Nie musieliśmy nawet wchodzić do tego pokoju, bo Matt siedział na korytarzu. Miał oparte łokcie o kolana i trzymał głowęw dłoniach.
- Panie Sanders - odezwał się policjant - Jesteście państwo wolni. Przepraszamy za kłopot, to było naprawdę niepotrzebne zamieszanie.
Bez słowa ruszyliśmy do radiowozu, Matt włożył nasze walizki do bagażnika i wsiadł do samochodu. Ja stanęłam przy drzwiach, mocno wciągnęłam powietrze i weszłam do środka.
Wyjechaliśmy spod posterunku i po dziesięciu minutach byliśmy na lotnisku.
- Matt? - spytałam gdy wyszliśmy z samochodu
- Nie mów nic do mnie - warknął
Miałam ochotę się rozpłakać, to jakby ktoś strzelił mi z całej siły w twarz.
- Nie dość, że mam problemy z Matką to mam jeszcze siostrę, która daje dupy za pieniądze, która w ogóle siebie nie szanuje, nie uważa na siebie i naraża swoje ciało na niebezpieczeństwo - powiedział zdenerwowany i ruszył w stronę budynku.
- Porozmawiaj ze mną. Proszę - pociągnęłam go za rękę
- Odejdź ode mnie. Sama siebie nie szanujesz to teraz nie zatrzymuj mnie przy sobie. Przynajmniej pozbędę się jednego problemu. Czyli ciebie. Nic tylko zwalasz mi na głowę same problemy, nie rozumiesz, że ja też mam życie? Nie może ono się kręcić tylko wokół ciebie. Nie jesteś pępkiem świata. Zrozum to w końcu.
- Jesteś moim bratem, nie zostawiaj mnie! Proszę, ja chcę tylko żebyś mnie wysłuchał. Chciałam ratować Zackiego
- Sam bym go uratował, nie potrzebowałem twojej zasranej pomocy. Jeszcze w taki sposób! Wstydziłabyś się. Nie masz co innego robić w życiu? W dupie ci się poprzewracało, że wszystko ucodzi ci na sucho. Nigdy nie masz konsekwencji z tego, że coś zrobisz źle. Zawsze wszyscy wszystko ci wybaczają.
- Zamknij się ty idioto! - krzyknęłam. Łzy same cisnęły mi się do oczu, ale nie mogłam sobie pozwolić, żeby cały czas tak na mnie nadawał. Chciałam tylko mu wyjaśnić dlaczego to zrobiłam
- Zarówno twój jak i mój przyjaciel był w potrzebie, był ciężko chory. Chciałam zachować się wobec niego fair. Chciałam mu pomóc, bo za parę godzin mogło go nie być z nami. Walczył o życie, a ty teraz masz do mnie pretensje o to, że próbowałam mu pomóc w każdy możliwy sposób? Wiem, że źle zrobiłam, zdawałam sobie sprawę na jakie niebezpieczeństwo byłam narażona, ale zrozum do ciężkiej cholery, że w tym momencie właśnie nie myślałam o sobie. Myślałam o Zackym! Myślałam o jego przyszłości, o waszej przyszłości. Jako zespół. Jako jedna całość.
Matt popatrzył na mnie i nie odezwał się. Wziął nasze walizki i szedł dalej. Może musi sobie to wszystko przemyśleć? Nie wiem, ale nie odpuszczę. Skorzystałam z okazji i postanowiłam, że odczytam smsa do Briana.
Rose, wiem, że to nieodpowiednia forma wypowiedzi, żeby przekazać tę informację, ale nie mogłem w inny sposób się z tobą skontaktować. Violet prosiła, żeby to była tajemnica. Powiedziała, żebym do ciebie napisał i ci to przekazał. Masz o niczym nie mówić Mattowi. Nie wiadomo jak zareaguje. Vio robiła test ciążowy wczoraj wieczorem. Wyszedł pozytywnie.
YYYYYYYYYYYYYY... Ok już pozbierałam w miarę mysli i chyba umiem sklecić racjonalne zdanie.
OdpowiedzUsuńIle jeszcze czasu ten kutas Alex bedzie mieszał w Rose? Mam tylko nadzieje ze Matt się ogarnie i nie bedzie miał pretnsji do Rose o to co zrobiła, ze bedzie jabronił przed tym palantem.
Jej zachowanie yło szczeniackie ale do cholery jasnej! chciala uratowac Zacka i wtedy jakos nikt sie nie interesowal skad ma pieniadze...
Że co kurde proszę???? Ciąża??? O kurde! Będzie niezły bajzel, coś czuję, ciekawe kiedy Violet mu o niej powie... no i najważniejsze jak Sandersiontko zareaguje na te informacje...
Ciekawe, ciekawe, wiele pytań bez odpowiedzi, Kochanie kiedy next????????????? Mam nadzieję że nie będę musiała czekać tak długo jak teraz!!!
Buzi buzi i bierz się do pisania :*