Odcinek 23

               
Tym oto odcinkiem chciałabym zakończyć moje opowiadanie, miało być długie. Niestety z pewnych przyczyn musiałam zrezygnować z dalszego pisania. 

Żartowałam :D Wyjeżdżam na wakacje i przez jakiś czas odcinek nie będzie się pojawiał. Jednak gdyby ktoś był ciekawy to ok 15/16 sierpnia powinnam go wrzucić. Miłego czytania, buziaki :* 



           Nie wiedząc czemu czułam się… szczęśliwa, pozbawiona błony dziewiczej i z paroma tysiącami w kieszeni. Nie miałam jakiś większych problemów, ani wyrzutów sumienia, sama się nastraszyłam i jak widać niepotrzebnie. Jedno było tylko dla mnie niezrozumiałe, dlaczego ten chłopak od tamtej nocy cały czas zajmował połowę moich myśli? Cały czas widziałam jego uśmiech, nawet, gdy jadłam, kładłam się spać, piłam poranną kawę i brałam prysznic. Nic nie było wstanie wypędzić mi go z głowy. Przez trzy dni odkąd go spotkałam cały czas biję się z myślami i klnę na siebie, bo nie wiedząc dlaczego nie wzięłam jego numeru. Mogłam zrobić to od tak, że niby chcę się kiedyś umówić się na kawę. Jednak czasem łatwiej jest myśleć, a trudniej zrobić. Chciałam jeszcze raz go dotknąć, pożegnać się z nim, bo za dwa dni czeka mnie wylot do rodzinnego miasta. Teraz już wiem, że nigdy nie spotkam człowieka, który omotał mnie sobie wokół palca. Zanim go poznałam cieszyłam się, że już nigdy nie będzie mi dane się z nim spotkać, było to dla mnie ogromne wybawienie. Teraz jednak nie mogłam się z tym pogodzić, nie chciałam usuwać go z życia raz na zawsze, czuję, że dzięki niemu wszystko mogłoby się zmienić. On jest zupełnie innym człowiekiem niż Zacky czy Matt. W nich widzę dzieci, które szukają beztroskiej zabawy i świetnej przygody z życiem w zespole, a on? On wydaje sie być poukładany, perfekcjonista innym słowem. Wszystko musi mieć zapięte na ostatni guzik. Przy nim czułabym się inaczej, nabrałabym manier godnych kobiety, nie nastolatki, którą byłam dwa lata temu. Może pozbyłabym się mojego błogiego stanu i poczucia, że jestem bezkarnym dzieckiem i mogę robić co chce. Przyzwyczaiłabym się do pracy, późnego wracania do domu i obolałych pleców. Gdybym cierpiała na samouwielbienie z pewnością teraz by się to zmieniło.
            Od trzech zasranych dni patrzyłam na zamkniętą kopertę i nawet jej nie tknęłam, wstyd mi było ją otwierać, nawet nie wiem dlaczego. Nie był to wstyd związany w jaki sposób zarobiłam te pieniądze, po prostu nie lubiłam dostawać pieniędzy, nawet, gdy pracowałam wstyd mi było przyjąć je od pracodawcy. Dobra, w końcu się przełamałam. Wzięłam ją do ręki i szybkim ruchem oderwałam górę koperty. Znajdował się w niej dość spory plik banknotów… dość spory, co ja też gadam. Tu było w chuj dużo szmalu, zielonych, pachnących banknotów. Ogarnęło mnie szczęście, może nie dlatego, że je posiadam, tylko dlatego, że pomogę Zackiemu wyplątać się z tego gówna. Wstyd się przyznać, ale byłam dumna, byłam cholernie dumna z siebie i z tego, że się nie złamałam, poczułam się jak kobieta z jajami. Nie uległam mojemu gadającemu mózgowi tylko poddałam się przyjemności i zadziałało. W sumie to nie trudno było się skupić na przyjemności przy takim facecie jakim jest Alex.



            Jednak coś co znajdowało się w środku spowodowało, że moje serce zaczęło mocniej bić, a w uszach głośno szumiało.
Natychmiast wybrałam numer, który znajdował się na wymiętej i poplamionej wizytówce, ale zawahałam się nacisnąć zieloną słuchawkę. Zastanawiałam się czy przypadkiem nie pojechać na podany adres. To była bardziej kusząca decyzja. Zgarnęłam ze stolika kluczyki od trabanta Noemi i wzięłam torbę ze stojaka na gazety. Wrzuciłam torbę przez okno na siedzenie pasażera i pospiesznie wsiadłam za kierownicę. Wiedziałam gdzie jechać, byłam raz na tej ulicy, więc nie jechałam tak niepewnie.
            Zatrzymałam się przy wielkim, nowoczesnym białym domu.



 Szok który malował się na mojej twarzy był nie do opisania. Sądząc po wykonaniu dom musiał być zbudowany niedawno. Wszystko wyglądało na świeże, albo odnowione, bo biel domu była zadziwiająco czysta. Drewno dodawało uroku, więc wszystko nie wydawało się oklepane i nudne.
- Dzień dobry! – krzyknął ktoś z oddali, zignorowałam go, bo z pewnością nie mówił do mnie – Halo! – krzyknął jeszcze raz. Spojrzałam w jego stronę i zauważyłam, że do mnie macha. Odpowiedziałam mu grzecznie i wysiadłam z samochodu.
- Pani do nas? – zapytał podchodząc do bramy
- Tak, to znaczy, eee – nie do końca wiedziałam co powiedzieć, ale w myślach uderzyłam się w policzek – Właściwie to chciałam zapytać czy Alex jest w domu – odetchnęłam, bo udało mi się nie popełnić żadnego błędu.
- Jest, oczywiście. Pracuje jak zwykle – zaśmiał się – Proszę wejść – otworzył bramę i zaprosił mnie ręką na ogródek. Z tego całego zdenerwowania ręce trzęsły mi się jakbym była chora, a nogi to były jedne wielkie galarety.
- Herbatę czy kawę? Z grzeczności i szybko zapytuję, bo zaraz muszę wyjeżdżać do pracy – zatarł ręce i nadstawił ucho
- Nie, dziękuję, właśnie jestem po kawie – uśmiechnęłam się przelotnie i zaczęłam rozglądać się po ogromnym salonie.
- To w takim razie zapraszam do Alexa. Wejdzie pani po schodach w górę potem korytarzem do końca i drzwi po lewej – puścił mi oczko i zaczął ubierać marynarkę
- Dziękuję – uśmiechnęłam się i zdjęłam obłocone trampki. Nie wypadało iść po białym dywanie brudnymi podeszwami, aż taką świnią nie jestem.
Weszłam na górę i idąc za wskazówkami ojca Alexa dotarłam pod drzwi jego pokoju. Zawahałam się na chwilę. Ale obiecałam sobie, że będę pokonywać strach. Sam dał mi namiar na siebie i z pewnością nie zrobił tego na darmo. Gdyby nie ja to nigdy byśmy się nie spotkali, a ja naprawdę potrzebuję jego obecności, chociaż przez chwilę. Cicho otworzyłam drzwi i weszłam do ogromnego pokoju. W rogu siedział Alex. Rozebrany, w bokserkach, z mokrymi włosami. Podpierał się łokciem i pracował przy komputerze. Przygryzłam wargę i zacisnęłam pięści, naszły mnie wątpliwości czy aby dobrze robię, że przychodzę do jego domu nieproszona, ale w chwili, gdy obrócił się w moją stronę i popatrzył na mnie tymi cudownymi oczami wszystko rozwiało moje wątpliwości. Ujrzałam ten cudowny uśmiech, te uśmiechnięte kąciki oczu. 



Chyba tego mi było trzeba. Dlaczego on tak na mnie działa, dlaczego każde jego spojrzenie wywołuje u mnie tyle emocji, tyle radości? Nie jestem w stanie sobie tego racjonalnie wytłumaczyć.
- Rose? Co ty tutaj… - zerwał się z krzesła i szybko podbiegł do mnie chwytając w swoje ramiona. Wtuliłam się w jego pierś i mocno wciągnęłam powietrze.
- Nie mogę zapomnieć – powiedziałam cicho
- Czego? – odchylił mnie od siebie i spojrzał mi w oczy
Chciałam powiedzieć prawdę, ale nie umiałam. Chciałam zostać przy nim tak na dłużej, z pewnością gdyby dowiedział się co tak naprawdę siedzi mi w głowie z pewnością wyśmiałby mnie i moją wyobraźnię.
Pokręciłam tylko głową i nie odpowiedziałam. Wplótł palce w moje włosy i przycisnął mnie do siebie.
- Dalej czuję smak twoich ust, to wszystko jest cholernie dziwne, codziennie w nocy budzę się i żałuję, że wtedy rano cię nie zatrzymałem. Wszystko co zrobiłem z tobą w tym hotelu jest wytłumaczalne, ale jedno czego nie da się wytłumaczyć to sytuacja, w której teraz się znajduję. Zauroczyłaś mnie sobą – wyczułam, że mówi to z wahaniem. Zdziwiłam się, że powiedział dokładnie to co ja chciałam zatrzymać w tajemnicy. Nie miałam pojęcia w co się wpakowałam. Cały czas szumiało mi w uszach. Stanęłam na palcach i pocałowałam go w usta. Nagle wszystko przyspieszyło i znajdowaliśmy się na łóżku. Obydwoje nadzy i wyczerpani. Cały czas napawałam się jego zapachem, smakiem ciała, delikatnym dotykiem. Nie skończyło się na jednym razie. Alex to pierwszorzędny zawodnik, bez pohamowań. Robi co chce. Tym razem nie był tak delikatny, kochał się ze mną w każdy możliwy sposób. Czy tego mi było trzeba? Zdecydowanie tak. Poczułam smak wolności, przy nim czułam się kobieco, wyciskał ze mnie resztki energii. Zrobił ze mnie prawdziwą kobietę, sprawiał, że czułam się swobodnie, nie wstydziłam sie swojego ciała, wręcz przeciwnie, chciałam je przed nim eksponować. Jednak było coś czego nie umiałabym mu powiedzieć. Moja historia jest dla mnie na wagę złota, tylko najbliżsi mogli ją poznać. Alex nie był mi bliski. Nie znałam go, a jednak coś mnie do niego ciągnęło. Jego zadziorny charakter był dla mnie zagadką, starałam się go rozwiązać. Wiedziałam, że jeżeli za daleko zabrnie nasza znajomość wszystko będzie za bardzo skomplikowane. Jednak nie był to czas na takie myślenie, teraz starałam się czerpać od niego jak najwięcej przyjemności. Chciałam czuć się nasycona.
- Obiecaj mi, że jeszcze kiedyś się zobaczymy – odezwał się niespodziewanie, gdy oboje leżeliśmy na wysokich poduszkach pod narzutą.
- Alex, nie mogę tego obiecać. Bardzo bym chciała, ale zauważyłam, że od pewnego czasu zachowuję się jak chora, napalona fanka. Nie wypuszczam cię z myśli, a gdy tylko popatrzysz na mnie niespodziewanie, we mnie wszystko buzuje i chce mi się piszczeć.
- Rose nie chodzi mi o to, żebyśmy bawili się w jakieś związki. To nie dla mnie, ja po prostu chcę utrzymywać z tobą kontakt – złapał mnie za rękę i przesunął kciukiem wzdłuż mojej dłoni.
Westchnęłam głęboko.
- Gdybyś potrzebował kiedyś oderwać się od pracy, dzwoń – wzięłam jego telefon do ręki i wpisałam swój numer.
Podziękował mi cicho i wtulił się do mojego ramienia. Nagle całe moje zachwycenie jego osobą przeszło. Jak ręką odjął. Owszem był dla mnie interesujący, ale zrozumiałam, że to nie mężczyzna dla mnie. Jesteśmy z dwóch różnych światów. A ja nie lubię nadawać na innych falach. Na jego półkach ujrzałam pełno filozoficznych książek, a płyty, które trzymał w pokoju zawierały tylko i wyłącznie muzykę klasyczną. Zupełnie nie mój świat.
            Krzątając się po kuchni oznajmiłam, że czas się już zbierać.



 Była późna godzina, a ja nie robiłam nic pożytecznego. Jedna rzecz, która dzisiaj mi wyszła to tosty francuskie, które zrobiłam zaraz po wyjściu z łóżka. Alex zajadał je z wielką chęcią, a ja miałam chwilowy spokój, bo gdy jadł nie klekotał jak najęty.
Pożegnałam się z nim długim pocałunkiem. Wsiadłam do trabanta i ruszyłam. Chwilowe uwolnienie się od myśli skupiających się na Alexie bardzo mi służyło. Włączyłam płytę Avenged Sevenfold i rozklekotanym autkiem jakimś cudem udało mi się dotrzeć do domu, w którym i tak nikogo nie było. Zaczęłam pakować walizkę, w końcu czas najwyższy wyjechać z Londynu. Dość długo tu zagościłam i chyba już wystarczy. Stęskniłam się za Mattem, Zackym, Johnnym i Jimmym. Ta przerwa chyba dobrze mi zrobiła.
            Wyłożyłam się w wannie wypełnionej gorącą wodą i starałam się zrelaksować po wyczerpującym popołudniu. To był chyba jedyny dzień, który przyniósł mi tyle dobroci. Jednak nie na długo, bo zaraz po wejściu do wanny dostałam smsa od Irminy.

Rosie Brian mi się oświadczył!!!!!! Boże jestem taka szczęśliwa!! Przyjeżdżaj szybko, musimy to oblać!!!.


Chyba wtedy wolałam nie czytać tego smsa. Przez moje myśli przebiegło tysiące obrazów. Między innymi niskie uczucie zazdrości nie było mi obce. Jedno było pewne, nie wiedziałam o kogo jestem zazdrosna. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że odtąd bramy do piekła są otwarte

Odcinek 22


Odcinek dedykowany PAT bo znalazłam taką jedyną, która też ma w pewnym sensie obsesję na punkcie Alexa :D




            12 lipca miał być najbardziej ryzykownym i stresującym dniem w moim dotychczasowym nudnym życiu. Jak ja przez to przebrnę? Nie wiem. Codziennie chodzę poirytowana i tylko sprawiam wrażenie wrednej suki. Dostrzegłam w tym jeden plus, że nigdy więcej nie zobaczę tego kolesia na oczy, ani on nie zobaczy mnie. Nie chcę mieć z nim więcej nic wspólnego, już wystarczająco dużo mi zabierze.
            Noemi razem z Irminą pojechały na zakupy do supermarketu, ja chciałam odpocząć. Wzięłam telefon do ręki i wykręciłam numer Jimmiego. Nie miałam odwagi rozmawiać z Mattem, bałam się, że pociągnie mnie za język i będę musiała powiedzieć mu na co się zdecydowałam.
            Jeden sygnał, zaraz drugi, aż w końcu usłyszałam upragniony głos w słuchawce.
- Halo? – spytał cicho
- Cześć Jimmy – powiedziałam niepewnie
- Rosie? Od kogo ty dzwonisz? Nie miałem zapisanego tego numeru.
- To jest mój tymczasowy numer, po prostu chcę mieć spokój od telefonów na kilka dni
- Dobrze, nie będę wnikał. Co się z tobą dzieje? Wszyscy odchodzimy od zmysłów
- Spokojnie, jestem u Noemi. Matt wam nic nie powiedział?
- Wspominał coś, ale najwidoczniej tego nie zarejestrowałem – westchnął
- Jak… jak się trzyma Zacky? – zapytałam po czym ugryzłam się w język
- Nic nie wiemy, zobaczymy go dopiero za tydzień. Haner razem z Sandersem siedzą w szpitalu dniami i nocami.
- Kurwa – powiedziałam prawie niesłyszalnie
- Rose, odpocznij. Musimy tylko znaleźć pieniądze na operację. Uzbieraliśmy już dziesięć tysięcy – jego głos nie wydawał się zbyt wesoły
- Pomogę wam – powiedziałam, a łzy z moich oczu zaczęły powoli wypływać.
- Nie rób niczego głupiego – powiedział cicho – Muszę iść, przepraszam
Nie doczekałam się słów pożegnalnych. Ostatnie słowa nieco otrzeźwiły mój umysł, jednak nie było już odwrotu. Zadeklarowałam się i muszę im pomóc.
            Dzisiaj dzieci z sąsiedztwa schodziły się do Noemi. Czasami dorabia sobie jako opiekunka, niestety wypadło tak, że to ja dzisiaj będę musiała je niańczyć. Jakieś małe bachory będą skakać mi na głowę i wykańczać powoli mój słaby organizm. Miałam mało czasu do ich przyjścia, dlatego zabrałam się za gotowanie obiadu. Byłam ubrana w podarte dresy, ale jakoś nie obchodził mnie mój wygląd. Moje myśli zajmował tajemniczy nieznajomy. Cały czas wyobrażałam sobie sceny z mojego pierwszego razu, za każdym razem wyglądały inaczej. Wtedy serce biło mi mocniej, a ręce zaczynały niemiłosiernie się trząść.
            Zabrzmiał dzwonek do drzwi. Ubrana w ciemne jeansy i koszulkę z Ghostem otworzyłam z uśmiechem na twarzy. W domu pachniało zupą jarzynową i kotletami. Czwórka ośmioletnich dzieci wpadła do domu jak burza. W przeciągu pięciu sekund wszystko walało się po podłodze. Dwójka usiadła przed telewizorem, jeden grzebał w śmieciach, a ostatni usiadł w kącie i bawił się pluszowym króliczkiem. Westchnęłam i usadowiłam się na stołku barowym przy blacie. Nalałam zimne wino do kieliszka i zaczęłam je powoli sączyć.
- Co pijes? – spytał jakiś kurdupel, którego na pierwszy rzut oka można w ogóle nie dostrzec.
- To nie dla dzieci – burknęłam
- Ale ja nie dziecko. Ma mam jus pięć lat – pokazał szczerbaty uśmiech
- Jak będziesz miał osiemnaście to pogadamy
- Ej, a cemu on jest smutny? – spytał i wskazał palcem chłopczyka siedzącego w kącie
- Palcem się nie pokazuje. Jak chcesz wiedzieć dlaczego jest smutny to dlaczego nie podejdziesz i nie zapytasz? – uniosłam brew
- Bo on jest dziwny
Podparłam się ręką o blat i starałam się wyrzucić wstrętne wspomnienia z przeszłości. Jakoś nie miałam ochoty znowu ich rozpamiętywać. Sama byłam nazywana kiedyś dziwnym dzieckiem, bo siedziałam w kącie i ściskałam pluszowego misia. Nie byłam towarzyska, nikt nie zwracał na mnie uwagi, nawet nie było mowy, żeby ktokolwiek zamienił ze mną chociaż jedno słowo.
- Nie jest dziwny. Może potrzebuje zainteresowania ze strony innych dzieci. Spróbuj się z nim pobawić
- No dobra – wywrócił oczami i podszedł do niego niechętnym krokiem.
Dzieci są dziwne. Nie nadaję się do roli opiekunki, nie lubię dzieci, a szczególności takich z którymi nie mogę pogadać o jakiś poważniejszych tematach.
            Po paru godzinach Noemi i Irmina wróciły z zakupów. Przywiozły ze sobą pełne siaty jedzenia i ubrań. Spojrzałam na nie pytająco, wtedy Irmina chwyciła mnie za rękę i targając kilka siatek pognałyśmy na górę.
- Co ty wymyśliłaś? – spytałam cicho
- Jak to co? Kochana jutro twój wielki dzień – uśmiechnęła się
Stres nagle mnie ogłupił. Zawróciło mi się w głowie i poczułam, że zaraz cała zawartość mojego żołądka wyląduje na dywanie. Zaczęłam płytko oddychać. Nigdy w życiu nie przeżyłam czegoś takiego. Strasz pomieszany ze stresem to jest najgorsze uczucie. Nie dopuszczałam do siebie takiej myśli, że to zdarzy się już jutro, byłam zbyt bardzo zajęta dziećmi. Zaczęły dopadać mnie wątpliwości, nie byłam pewna czy to wszystko to dobry pomysł. Co ja powiem Mattowi, albo mojemu przyszłemu mężowi? Że sprzedałam dziewictwo? Nie będzie chciał mnie znać. Potem będę obciążona tymi wszystkimi badaniami na HIV i te inne sprawy. Przecież to jest uciążliwe. Usiadłam na podłodze i schowałam głowę między nogi. Wplotłam palce między włosy i zacisnęłam mocno zęby. Starałam się nie uronić ani jednej łzy. Udało mi się.
- Rose, źle się czujesz? – spytała Irmina wchodząc do pokoju
- Złapały mnie wątpliwości – wyszeptałam
- Uspokój się – powiedziała spokojnie i usiadła przy mnie – Wszystko będzie dobrze, musisz po prostu przełamać strach – przytuliła mnie i pogłaskała po głowie
- Też tak miałam za pierwszym razem. Pamiętaj tylko, że nie możesz być spięta, bo będzie bolało, a tego nie potrzebujemy – pocałowała mnie w policzek
Popatrzyłam na nią z zażenowaniem
- Nie będę się po tym czuła żałośnie? – zapytałam
- Skarbie, jeżeli się rozluźnisz i będziesz skupiała się na przyjemności to wszystko będzie dobrze – puściła mi oczko i wstała wyciągając do mnie rękę – Chodź, zrobimy cię na bóstwo. Najpierw wybierzesz sukienkę, a potem dobierzemy ci bieliznę
Wstałam i przetarłam twarz. Wypuściłam mocno powietrze i trochę się uspokoiłam. Jednak to i tak było za mało. Ubrałam pierwszą sukienkę, zaraz po niej drugą i tak, aż doszłam do koszuli i spodenek. Leżały na mnie idealnie, aż nabrałam pewności siebie, nie wiedziałam, że moje ciało jest tak… zgrabne.   




- Jesteś pewna, że nie chcesz ubrać sukienki? – zapytała mnie Irmina
- Nie czuję się dobrze w sukienkach.
- Ja już wybrałam dla ciebie bieliznę – uśmiechnęła się i wyjęła z torby czarny koronkowy stanik z figami do kompletu. Zatkało mnie. Ja mam się ubrać w takie coś? Przecież to praktycznie nic nie zakrywa, ale dobra, muszę się w końcu uspokoić. Za dużo panikuję.
            Przed pójściem spać wzięłam proszki nasenne i spaliłam papierosa. Wypiłam mleko z miodem i położyłam się do łóżka. Chciałam być wyspana, bo nie wiadomo do czego będzie potrzebna mi energia.  To znaczy poniekąd wiadomo, ale jeżeli ten koleś okaże się chorym psycholem to muszę mieć siłę na spieprzanie.
- Rose? Śpisz? – zapytała Noemi cicho wchodząc do mojego pokoju
- Staram się zasnąć – mruknęłam – Coś się stało?
- Dostałaś list. Nie wiem od kogo – podała mi kopertę i wyszła puszczając mi buziaka.
Starałam się otworzyć szybko kawałek papieru, jednak jak na złość przecięłam się kantem kartki. Zaklęłam cicho i wyjęłam list z koperty.

Droga Rosalie

Nie wiem od czego zacząć, ponieważ nie umiem korespondować drogą listową. Jutro jest nasze pierwsze spotkanie, chciałbym wyjaśnić parę kwestii. Jesteś kobietą, która robi to pierwszy raz i z pewnością boi się, że ktoś taki jak ja mógłby Cię skrzywdzić. Wolałbym jednak, abyśmy przed tym wszystkim poszli na jakąś kolację, chciałbym Cię poznać, może nabrałabyś większego zaufania do mnie i nie byłabyś zniesmaczona całą sytuacją. Byłbym wdzięczny jeżeli stawiłabyś się pod restauracją na rogu ulicy XXX.

Alex Pettyfer

Od razu domyśliłam się, że napisał to ten mężczyzna. Teraz już wiem, że ma na imię Alex. Co lepsze jego list doszczętnie mnie uspokoił. Nie byłam podenerwowana, a cały stres ustał. Byłam mu za to wdzięczna. Przynajmniej udało mi się spokojnie zasnąć.

- Rose masz tylko godzinę do wyjścia, a ty śpisz! – krzyknęła Irmina stojąc nad moim łóżkiem
Popatrzyłam na nią śpiącym wzrokiem i uniosłam brew
- Która jest godzina? – zapytałam cicho
- Trzecia popołudniu. Wstawaj leniu! – krzyknęła
- Nie wydzieraj się tak – mruknęłam
Zaczęła zdzierać ze mnie kołdrę i ściągać mnie z łóżka. Dopiero teraz dotarło do mnie, że mam tylko godzinę do spotkania. Ugryzłam się w wargę i wypadłam z łóżka jak strzała. Wpadłam do łazienki i usiadłam na zimnych kafelkach. Starałam się uspokoić. W ręce ściskałam list od Alexa. Przeczytałam go jeszcze raz, potem drugi i jeszcze raz. Weszłam pod prysznic i wylałam na siebie zimną wodę. Krzyknęłam cicho i umyłam dokładnie całe ciało. Nałożyłam odżywkę na włosy, ubrałam się w tą okropną bieliznę i wsunęłam na siebie spodenki razem z koszulą.
Nie miałam czasu na jedzenie. Idziemy do restauracji, więc tam sobie coś zamówię, nie ma problemu.
            Wyszłam z domu, a moje wilgotne włosy przyklejały się do spoconego karku. Czułam jak zimny pot zalewa całe moje ciało. To dzisiaj. W takich momentach czasami nie panuję nad swoimi emocjami, więc szłam, a ciężkie łzy spływały po moich policzkach. Taka już jestem, wrażliwa i nie wiadomo czemu zawsze płaczę.
Nie zamawiałam taksówki, do restauracji miałam dwa kilometry, a przede wszystkim dobrze zrobi mi świeże powietrze.
            Zauważyłam go jak szedł. Potem przystanął i rozglądał się na boki. Dzięki Bogu nie wiedział jak wyglądam, jednak popatrzył w moją stronę. Kurwa, on jest przystojny. Co ja też gadam… zajebiście przystojny, gorący, seksowny, niebezpieczny. Miał na sobie ciemny garnitur i jasną koszulę z czarnym krawatem.




 Nie wiadomo czemu, ale cały stres zamienił się w ciekawość. Ciekawość spróbowania jego ciała. Podeszłam do niego i złapałam go za ramię. Popatrzył na mnie, dostrzegłam małe iskierki w jego oczach.
- Ty jesteś Rosalie? – zapytał
Kiwnęłam nieśmiało głową, jednak rozluźniłam się, gdy pokazał mi swój zadziorny uśmiech. 




Było w nim pełno ciepła. Nie wiem jak on to robi, ale poczułam się przy nim… rozluźniona.
- Alex – wyciągnął rękę w moją stronę, a gdy podałam mu swoją on nie tylko ją uścisnął, ale przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował. 




Byłam w szoku, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy – Postanowiłem, że zjemy coś, a potem podjedziemy do hotelu, co ty na to? – zapytał
Znów kiwnęłam głową, a kąciki moich ust lekko się uniosły.
Weszliśmy do restauracji i zajęliśmy miejsce w dość intymnym miejscu. Mieściło się w najbardziej oddalonym kącie restauracji, było zasłonięte, a w środku panowała romantyczna atmosfera. Uśmiechnęłam się do siebie, gdy spojrzałam jak Alex wybiera jedzenie z menu. Miał skupioną minę i od czasu do czasu przygryzał wargę.
Nieśmiało złożyłam zamówienie, dobrałam do tego lampkę czerwonego wina. Coś na rozluźnienie.
- Mogłabyś mi powiedzieć dlaczego to zrobiłaś? – zapytał i oparł się łokciami o stół
Bardzo dobrze wiedziałam o co mu chodzi. Nie wiedziałam czy powiedzieć mu prawdę, czy zmyślić jakąś historię na poczekaniu. Wolałam być jednak szczera, w końcu to nie przestępstwo powiedzieć mu do czego potrzebne mi są pieniądze.
- Mój dobry przyjaciel potrzebuję dość grubej sumy na operację. Ma naczyniaka wewnątrzczaszkowego
- Przykro mi – powiedział cichym głosem
- Mogę wiedzieć czym się zajmujesz? – zapytałam
- Pracuję w firmie mojego ojca. Zatrudnił mnie tam dość dawno.
- I szukasz rozrywki w taki sposób? – zapytałam tym razem już niepewnie 




- Zawsze chciałem zobaczyć jak to jest z dziewicą – uśmiechnął się łobuzersko
Miałam ochotę kopnąć go pod stołem, ale zaraz przypomniało mi się, że właśnie po to tutaj jestem, żeby dać mu to czego chce.
            Po skończonej kolacji wsiedliśmy w taksówkę i podjechaliśmy pod pięciogwiazdkowy hotel. Alex dał mi klucze do pokoju, a sam poszedł w przeciwną stronę niż pokój. Przekręciłam klucz. Nogi trzęsły mi się jak galarety, a gdy weszłam do środka doznałam szoku. Wszędzie pozapalane były świeczki, gdzieniegdzie stały butelki z winem. Łazienka była otwarta, a w niej wanna po brzegi była wypełniona pachnącą pianą. Woda parowała. Naszła mnie ochota na wejście do gorącej wody, więc powoli zaczęłam ściągać z siebie ubrania. Koronkowa bielizna wylądowała na podłodze. Powoli weszłam do wody i zamykając oczy zanurzyłam się w niej po brodę. Włączyłam bąbelki i zaczynałam się relaksować. Ktoś chrząknął za plecami. Wystraszyłam się i odwróciłam głowę. Alex stał przy futrynie w samych czarnych bokserkach. 




Ugryzłam się w wargę, a moje podbrzusze lekko zapulsowało. Boże jakie on ma cudowne ciało, a tatuaż w kształcie krzyża dodawał mu pazura. Wszedł do wanny i usiadł naprzeciwko mnie.
- Będziesz się kąpał w majtkach? – zapytałam i uniosłam brew
- Nie chciałem cię wystraszyć – puścił oczko – Sama możesz je zdjąć, ale to za chwilkę.
Kazał obrócić mi się do niego plecami i zaczął delikatnie jeździć palcami po moich nagich plecach. Położył dłonie na moich barkach i zaczął je masować. Czułam się cudownie. Opadłam głowę o jego klatkę piersiową, a on przesunął dłonie na mój brzuch. Jeździł po nim delikatnie, a ja czułam ciepło wylewające się z mojego ciała. Przyciągnął moje usta do jego i zaczął mnie delikatnie całować, oblizał moje usta i zamruczał. Jedną ręką dotknął mojej nabrzmiałej piersi, pisnęłam cicho, ale nie pozwolił mi na żaden komentarz, bo zamknął mi usta szybkim pocałunkiem. Drugą rękę zniżył i wjechał do mojej kobiecości. Czułam się jak w niebie, a gdy przyszedł orgazm niechcący ugryzłam go w wargę. Specjalnie się tym nie przejął. Obróciłam się do niego przodem i usiadłam na jego udach. Nasze języki złączyły się w szalonym tańcu, jeździł rękami po całym moim ciele. Modliłam się w myślach, żeby zrobił mi dobrze jeszcze raz. Zrobił to, tylko tym razem włożył we mnie palec. Długo nie trzeba było czekać na drugi orgazm.
- Mogę już? – zapytałam zdyszana




Nie usłyszałam odpowiedzi, ale chyba nie miał nic przeciwko. Jednym szarpnięciem zdjęłam jego bokserki. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Jednak z pomocą przyszedł mi Alex. Nakierował mnie i kazał się delikatnie opuścić. Zrobiłam tak jak chciał. Zasyczałam z bólu, jednak zaraz po tym nic nie czułam, to znaczy czułam, ale przyjemność, która rozlewa się po całym moim ciele.
            Obudziłam się. Miejsce obok było zajęte przez największego przystojniaka świata. Myślałam, że ta noc będzie o wiele gorsza. Jednak nie mogłam znaleźć żadnych zastrzeżeń. Wstałam i nałożyłam na siebie ubrania. Zauważyłam, że na stole leży koperta z moim imieniem. Wzięłam ją. Alex jeszcze spał, złożyłam mu całusa na policzku i z uśmiechem na ustach wyszłam cicho i zamknęłam drzwi.  




Odcinek 21

Po kąpieli i kolacji weszłam do pokoju, który uprzednio przygotowała dla mnie Noemi. Nie rozmawiałam z nią odkąd przeszłam przez próg jej domu. Wiedziała co stało się dwa miesiące temu, są z Mattem w stałym kontakcie. Nie nalegała na rozmowę, czasem tylko obserwowała moje ruchy, przez co czułam się skrępowana. Nie wiedziałam jak zacząć z nią rozmowę, ale wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała jej o wszystkim powiedzieć.
Usiadłam na ładnie zaścielonym łóżku i zdjęłam ręcznik z głowy. Moje długie i mokre włosy opadły mi na odsłonięte ramiona, przez co poczułam nieprzyjemny chłód. Szybko splotłam je w warkocz i zarzuciłam do tyłu. Byłam odwrócona plecami do drzwi, więc nie wiedziałam, że ktoś wchodzi, ale w pewnym momencie poczułam czyjąś obecność w pokoju, po jakimś czasie materac po drugiej stronie łóżka delikatnie się ugiął.
- Tęskniłam - westchnęła Noemi.
Przygryzłam wnętrze policzka, bo poczułam narastającą w gardle gorycz. Zrobiło mi się głupio, że nie odzywałam się do niej tyle czasu, nie sądziłam, że to wszystko potem odbije się na moim zachowaniu. Chciałam uniknąć kłopotliwych pytań z jej strony.
- Głupio mi – odezwałam się po dłuższej chwili namysłu
- Czuję – odpowiedziała szeptem.
Przeszedł mnie dreszcz.
- Matt dzwonił, powiedziałam mu, że jesteś u mnie. Niepokoił się – powiedziała. Czułam, że od czasu do czasu na mnie zerka. Byłyśmy odwrócone do siebie plecami, nawet nie chciałyśmy spoglądać sobie w oczy.
Nie tak miało wyglądać moje chwilowe zniknięcie, ale poza tym cieszyłam się, że Matt nie musi się o mnie martwić.
- Noemi – westchnęłam – Chciałabym, żebyś o czymś wiedziała
Weszłam na łóżko i odwróciłam się w jej stronę. Zerknęła na mnie, ale zaraz odwróciła wzrok.
- Cieszę się, że chociaż raz dowiem się czegoś od ciebie, a nie od Matta
- Błagam cię, to jest poważna sprawa
Odwróciła się w moją stronę i popatrzyła mi prosto w oczy. Wyjęłam telefon z torebki i wręczyłam jej go z wyświetloną wiadomością na ekranie.
- Dostałem wiadomość ze szpitala. Musimy zebrać 46 tysięcy na operację dla Zackiego. Wykryli naczyniaka wewnątrzczaszkowego, który prawdopodobnie wytworzył się poprzez pobicie. Mamy czas do ostatniego dnia następnego miesiąca. Matt – przeczytała. Popatrzyła na mnie przepraszającym wzrokiem i oddała mi telefon.
- Rose, bardzo chciałabym ci pomóc, ale nie wiem w jaki sposób, nie mam tak dużej ilości pieniędzy
- Przestań, przecież sama sobie jakoś poradzę. Razem z Mattem oszczędzaliśmy pieniądze na czarną godzinę, z pewnością Brian, Jimmy jak i Johnny nam pomogą.
- Słuchaj, jest pewien sposób na zarobienie dużej ilości pieniędzy. Tylko to wymaga odwagi. Potężnej odwagi.
Popatrzyłam na nią pytającym wzrokiem, bo nie miałam pojęcia o czym ona bredzi. Nie wiem w jaki sposób można zdobyć tak dużą ilość pieniędzy, a słowa Noemi wydawały mi się dość podejrzane, jednak miałam zamiar wysłuchać jej propozycji.
- Kiedyś przeglądając sieć natknęłam się na jedną stronę – wyjęła laptopa spod łóżka i włączyła go szybkim ruchem – Kiedyś zastanawiałam się nad tym, ale chyba nie jestem zbyt odważna
- Nie rozumiem – mruknęłam
- Popatrz – odwróciła laptopa w moją stronę.
Moim oczom ukazała się strona ze sprzedażą dziewictwa w internecie. Otworzyłam szeroko oczy, a moje serce zaczęło mocniej bić. Przeraziłam się propozycją Noemi. Gryzłam się we wnętrze policzków, kiedy przeglądałam oferty sprzedaży dziewictwa.
- Oszalałaś – powiedziałam szybko – Nie zgodzę się na coś takiego
- Nie pękaj. Możemy tak na próbę założyć ci konto. Przekonasz się ile można tu zarobić – puściła mi oczko
Niechętnie, ale po dłuższych namowach zgodziłam się. W końcu założenie konta nie jest żadnym przestępstwem.
            Po dłuższej chwili zaczęły przychodzić wiadomości z propozycjami i podanymi kwotami, które panowie byliby w stanie zapłacić. Nie mogłam na to dłużej patrzeć, miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Przełknęłam głośno ślinę.
- Noemi, ja nie chcę zarobić w taki sposób. To jest perfidne wykorzystywanie młodych kobiet
- Ale one same tego chcą – powiedziała stanowczym tonem – Gdyby nie chciały tego zrobić nie logowałyby się na stronę. To jest najszybsza i najlepsza droga na zarobienie dużej ilości pieniędzy. Za jednym razem możesz zarobić nawet 50 tysięcy, więc cztery masz w kieszeni – uśmiechnęła się
- Nie – wstałam z łóżka i poszłam do łazienki.
Usiadłam na zimnych kafelkach i schowałam głowę między nogi. Szczypałam się w ramię i gryzłam wargi. Czując metaliczny posmak w buzi nie przestawałam, wiedziałam, że robię źle, dlatego chciałam to przerwać.
Oddychałam ciężko, a do oczu cisnęły mi się łzy. Chciałam pomóc Zackiemu, wiem, że moja pomoc jest mu niezbędna, dlatego w jakiś sposób muszę zarobić te pieniądze. Nie wiem jeszcze jak to zrobię, ale muszę się spieszyć.
            Przemyłam twarz zimną wodą i wyszłam z łazienki. Krople spływające po moich policzkach ciężko opadały na moją koszulkę tworząc tym zimne plamy, które powodowały u mnie dreszcze, gdy tylko dotknęły mojego gorącego ciała. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłonie.
- Rosie – Noemi usiadła przy mnie i wtuliła się w moje włosy – Pomogę ci. Możemy zrobić to razem.
Odepchnęłam ją delikatnie i wyszłam z pokoju, nie chciałam o tym słuchać, to było dla mnie niezrozumiałe. Jak kobiety mogą tak bardzo się poniżyć? Zamiast spokojnie zarobić pieniądze one wolą iść na łatwiznę i w godzinę zarobić określoną przez nie kwotę. Potem przez całe życie wstydzą się tego co zrobiły.
            Spojrzałam na zegarek. Była druga w nocy. Bałam się jednak wejść do pokoju, w którym była Noemi. Obawiałam się, że znów zacznie ten kłopotliwy temat. Weszłam jednak po cichu do środka i położyłam się obok niej. Po jej spokojnym oddechu można było wywnioskować, że śpi już od dawna.
            Mijały godziny, za oknem zaczęło robić się jasno, a ja nie mogłam zasnąć. Cały czas przed oczami miałam tą stronę. Gdzieś między tym wszystkim pojawiała się wizja stojącego nade mną Briana, który głaszcze mnie po policzku. Dotknęłam się w to miejsce i przejechałam w taki sam sposób jak on. Nie wiem dlaczego o nim myślę. Coraz częściej przewija się przez moje myśli, czasem jednak nieświadomie. Przewracałam się z boku na bok, aż w końcu wyjęłam laptopa spod łóżka i otworzyłam klapę. Moim oczom ukazała się ta strona wraz z otwartą wiadomością.

Chciałbym się spotkać. Proponuję dość wysoką kwotę, jeżeli jesteś zainteresowana – odezwij się.  
Przejrzałam jeszcze raz profile kobiet, niekiedy dziewcząt, bo niektóre mają tylko czternaście lat. Jednak każda z nich miała uzasadniony powód dlaczego chce „się sprzedać”. Zauważyłam, że większość z nich chce pomóc bliskim, z tego co wyczytałam to połowa potrzebuje pieniędzy na leczenie, albo wykonanie ciężkiej operacji. Mają takie same potrzeby jak ja. Uświadomiłam sobie, że dla nich zapewne jest to bardzo traumatyczne przeżycie, bo nie mogą zrobić tego z ukochaną osobą tylko z pierwszym lepszym facetem, który ma gruby portfel.
Może to jest jedyne wyjście z sytuacji? Może w taki sposób powinnam postąpić, żeby uratować przyjaciela? Dlaczego to wszystko musi być tak skomplikowane?
            Odłożyłam laptopa i usiłowałam zasnąć, jednak wiadomość od nieznajomego mężczyzny zamotała mi w głowie. Nie umiałam zasnąć z mocno bijącym sercem i trzęsącymi się rękami. Boję się, że przez to całe moje życie legnie w gruzach, co ja powiem mojemu przyszłemu partnerowi? Że sprzedałam dziewictwo za pieniądze? Nie będzie chciał mnie znać. To wszystko jest takie trudne, a ja jestem zbyt niedojrzała na poważne decyzje. Nie umiem wybrać dla siebie właściwej drogi, czasem czuję, że jestem mocno zagubiona, w sercu dalej jestem beztroskim dzieckiem, który może wszystko. Może to wszystko dlatego, że nigdy nie miałam prawdziwego ojca? Nikt mi nie pokazał czym trzeba kierować się w życiu, nie wiem jak wygląda prawdziwa miłość, czasem nie umiem odróżnić dobra od zła, a teraz czeka na mnie tak trudna decyzja, którą powinnam podjąć w ekspresowym tempie.
- Matt, gdybyś teraz wiedział przez co ja muszę  przebrnąć – szepnęłam patrząc się w sufit.
Zawsze mówiliśmy sobie wszystko, teraz wiedziałam, że nie będę mogła się tym z nim podzielić. Tak właściwie to z nikim nie będę sie mogła tym podzielić.
            Zerknęłam na zegarek. Siódma trzydzieści. Czas wstać i zaparzyć sobie kawę. Potem wyjdę na spacer, muszę ochłonąć i przemyśleć to wszystko. Nie umiem zdecydować się na taki ruch. Poważny ruch.
            Pijąc kawę usłyszałam jak ktoś schodzi ze schodów. Nie odwracając się w tamtą stronę mruknęłam ciche dzień dobry i wróciłam do swoich myśli.
- Rose, musisz się szybko zdecydować – Noemi położyła mi rękę na ramieniu i popatrzyła na mnie proszącym wzrokiem
- Noemi nie chcę tego cały czas ciągnąć, nie chcę o tym słuchać. To dla mnie ciężki wybór – powiedziałam cicho – Boje się, że tym ruchem zmarnuję sobie życie
- Przestań, wiele kobiet to robiło i wyszły z tego cało. Umówimy się z facetami w tym samym czasie, pójdziemy zarobić trochę kasy i spokojnie wrócimy do domu. Nie ma się czym przejmować – uśmiechnęła się
Czułam, że zaraz zwymiotuję. Czułam się odrażająco, że jakiś obcy facet swoimi ohydnymi łapskami ma dotykać moje ciało
- Chcesz to idź się pieprzyć z jakimś facetem. Mogę iść z tobą i poczekać na ciebie na ławce w parku – warknęłam
- Jak chcesz. Jak zobaczysz ile kasy zarobiłam to szczena ci opadnie. Jestem umówiona jutro o 15 pod Szafirem. Chcesz to chodź ze mną – powiedziała
- Jak to jutro?
- Normalnie. Dostałam ofertę od kolesia i jutro jestem z nim umówiona – wzruszyła ramionami. Byłam osłupiała, odeszłam od niej i wpakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy do torebki.
            Wyszłam z domu. Chodziłam po parku i nie mogłam uwierzyć w to co robi Noemi. Uważałam, że ma trochę oleju w głowie, najwidoczniej sie myliłam, bo widziałam, że z wielką chęcią spotka się jutro z tym mężczyzną. Próbowałam jakoś pozbierać myśli, ułożyć wszystko co się wydarzyło, w jakiś logiczny ciąg, chciałam stworzyć obraz w wyobraźni jak teraz to ma wyglądać.
            Weszłam do kawiarni i zamówiłam mrożoną kawę. Nic teraz nie postawi mnie na nogi jak zimna kofeina. Patrzyłam za szybę, zapewne sprawiałam obraz pustego człowieka, ale nic tak bardzo nie wprawiało moich myśli w ruch jak widok codziennego życia, zabieganych ludzi, wywracających się dzieci i pracy. Wszystko to przyprawiało mnie o ciarki. Z moich myśli wyrwał mnie dźwięk smsa, którego wcale nie chciałam odbierać. Szykowałam się na kolejną złą wiadomość, która będzie mnie prześladować przez dobrych parę dni. Nie wiem czy wyrwanie się z Kaliforni było dobrym rozwiązaniem. Dla mnie może tak, bo teraz przynajmniej mam trochę świętego spokoju, do pewnego czasu, aż Noemi nie zacznie mówić o nowoczesnych zarobkach. Wzięłam telefon do ręki, na wyświetlaczu pojawił się nieznany mi numer.

Nie mogę przestać o Tobie myśleć

Tego już za wiele, jakiś zboczeniec jeszcze do mnie pisze. Nawet się nie podpisał, nie wiem co chciał tym osiągnąć, mam się bać, czy ma mi być miło? Bo raczej jestem przerażona. I wcale nie poprawił mi się humor, nawet w Londynie nie mogę czuć się bezpieczna. Może czas zadzwonić do Matta i powiedzieć mu o wszystkim? Chociażbym chciała to i tak tego nie zrobię, nie mogę sie przełamać. Przecież nie zacznę opowiadać mu o tym, że Noemi chce sprzedać moje dziewictwo. Chyba jeszcze tak bardzo nie jestem stuknięta.
Zaczęłam zbierać się do domu, bo zaczęło robić się niebezpiecznie. Teraz chciałabym uniknąć ponownego przetrzymywania w piwnicy, albo czymś gorszym.
            Weszłam do domu i przycupnęłam obok żarzącego się kominka. Popatrzyłam na swoje odbicie w szybie i stwierdziłam, że czasem sen mi się przyda. Od trzech dni żyję na proszkach nasennych i kawie, wszystko przez to, że mojemu życiu towarzyszy zbyt dużo stresu.
- Rose? – zapytała jakaś kobieta, której głosu nie byłam w stanie rozpoznać. Wstałam i wyjrzałam za kominek. Irmina? Co ona tutaj robi?
- Skąd… Ty… Tutaj? – zająknęłam się
- Ja! Tutaj! – pisnęła i podbiegła do mnie łapiąc mnie za boki. Podniosła mnie i zaczęła mną kręcić, trzeba przyznać, że ma dużo siły, a waży zaledwie dwa kilo więcej ode mnie.
- Stęskniłam się – wtuliłam się w jej ramię i mocno wciągnęłam jej zapach, którego tak dawno nie miałam okazji poczuć.
- Słyszałam o wszystkim – powiedziała smutnym głosem
- Przepraszam, że się nie odezwałam, nie poinformowałam cię – poczułam jak łzy cisną mi się do oczu
- Rosie, najważniejsze, że nic ci nie jest. Pal licho ten kontakt, brak wiadomości. Cieszę się, że jesteś tutaj i właśnie się do mnie przytulasz – pocałowała mnie w policzek i trzymając mnie za rękę poszłyśmy do kuchni.
- Rose, uważam, że powinnaś zgodzić się na propozycję Noemi – powiedziała po dłuższej ciszy.
No nie, jeszcze ta się przyczepiła.
- Co ja wam zrobiłam? Irmina, ja mam duże obawy przed tym całym beznadziejnym zarobkiem, nie chcę w taki sposób stracić dziewictwa
- Dobra, powiem ci coś – wypuściła powietrze – Ja to zrobiłam kiedy potrzebowałam pieniędzy
Spojrzałam na nią wielkimi oczami. Coraz bardziej zaczęłam obawiać się o swój los. Nie spodziewałam się, że moje przyjaciółki postąpią w taki sposób.
- Dlaczego to zrobiłaś? – spytałam
- To jest chyba jedyny najlepszy sposób na zarobienie dużych pieniędzy
- Nie jest ci źle z tą świadomością? – spytałam podejrzliwie
- Gdyby było mi źle to byłabym teraz taka wesoła? Raczej byłabym zdołowana, a tak nie jest. Mężczyzna, z którym to zrobiłam był bardzo delikatny, zadbany, przed trzydziestką. Szczerze powiedziawszy był niezłym przystojniakiem – zaśmiała się.
Może to wszystko nie jest takie złe jak mi się wydaje? Skoro Irmina potrafi żyć z tą świadomością to czemu ze mną ma tak nie być?
- Co czułaś jak miałaś spotkać się z tym kolesiem? – zapytałam
- Na początku byłam przerażona. Nie wiedziałam co mnie spotka, jak to wszystko będzie wyglądać. Okazało się, że jest romantykiem, postarał się o wino, łóżko wyścielił różami. Lepiej być nie mogło – mówiąc to przejeżdżała sobie dłońmi po ciele, jakby podniecało ją to co zrobiła.
- Prześpię się z tym – powiedziałam cicho.
- Weszłam na twój profil, zauważyłam jedną ciekawą ofertę. Zastanów się, bo to może być jedyna taka szansa. Taki koleś może już się nie przytrafić – puściła mi oczko.
            Nazajutrz, gdy Noemi szykowała się do spotkania ja siedziałam w podartych spodniach dresowych na kanapie i przeglądałam kanały w telewizorze. Nie skupiałam się jednak na tym co leci w kolorowym pudle tylko na tym co wczoraj mówiła Irmina.
Poszłam po laptopa na górę. Kliknęłam w wiadomości, moim oczom ukazał się przystojny, zarośnięty blondyn z niebieskimi oczami. 



Miło z jego strony, że dodał zdjęcie, przynajmniej nie jestem obrzydzona tymi wszystkimi chamskimi wiadomościami. Jego słowa nie były prostackie, wszystko utrzymywał w oficjalnym języku, co bardzo mi odpowiadało.
- Co tam masz? – Irmina wskoczyła na moje łóżko i zajrzała mi przez ramię – Ulala, fajne ciacho – uśmiechnęła się – Witam, chciałbym poznać jaka jest Pani kwota za.. ble, ble, ble – zaczęła czytać – O jest! – wskazała palcem na wiek mężczyzny – Dwadzieścia cztery lata – zdziwiła się
- Dziwię się, że tacy młodzi faceci maja tyle kasy, żeby fundować sobie takie „przyjemności” – prychnęłam
- Kurwa Rose, nie zastanawiaj się. Bierz go do cholery! – krzyknęła
Zwróciłam laptopa w stronę Irminy. Bałam się jak jasna cholera, ręce mi się trzęsły, kark miałam cały spocony. Co ja robię? Dlaczego uległam tej presji? Kurwa, nie tak to miało wyglądać. Do chuja pana.
Przeczytałam wiadomość zwrotną, którą napisała Irmina.

Zainteresowała mnie Pańska oferta. Chciałabym poznać ile byłby pan w stanie zapłacić za moją ofertę, prosiłabym o w miarę szybką odpowiedź, bardzo zależy mi na pieniądzach. Jeżeli podejmie Pan decyzję proszę poinformować mnie o cenie i dniu spotkania.
Rosalie
  
- Chyba dobrze? – zapytała
- Na co ja się godzę? – zapytałam i wybuchnęłam płaczem – Nie chcę zawieść Zackiego. On potrzebuje mojej pomocy. Nawet pieprzone dwadzieścia tysięcy byłoby przydatne, ale nie chciałam zarabiać ich w ten sposób – ugryzłam się we wnętrze policzka tak mocno, aż poczułam smak krwi.

Długo nie trzeba było czekać na odpowiedź ze strony mężczyzny. Szybko podał kwotę i termin spotkania. Byłam w dupie.