Nie spodziewałam się takiego obrotu
akcji, dochodzi popołudnie, a ja właśnie przeżyłam udawany napad, świetnie,
mogę być z siebie dumna. Wzięłam do ręki książkę i usiadłam na łóżku, ale
zamiast otworzyć ją na ostatnio czytanej stronie zaczęłam zastanawiać się nad
moją zemstą, jestem tego świadoma, że muszę działać niewidocznie i ostrożnie.
-
Rose?! – znajomy głos kolesia, który niedawno prawie okradł mój dom wybił mnie
z toru myślenia.
-
Na górze – krzyknęłam bez żadnych emocji i zabrałam się za zbieranie brudnych
części bielizny z podłogi, a że nie miałam gdzie ich dać po prostu wrzuciłam je
pod łóżko.
-
Rose, Rose, Rose – Jimmy wpadł do pokoju, złapał mnie za przedramię i mocno
ścisnął
-
To boli, czego chcesz? – zaścieliłam łóżko narzutą i usiadłam na krawędzi
wskazując ręką miejsce obok.
-
Zakochałem się! – wykrzyknął, a jego twarz od razu cała sie rozpromieniła, a ja
poczułam lekkie ukłucie zazdrości. Miałam cichą nadzieję, że to jednak na mnie
padło.
-
W kim? – uśmiechnęłam się blado
-
Alice – uścisnął mi rękę – Ona jest cudowna, anioł, delikatna jak aksamit,
blondyneczka o cudownych oczach.
-
Jimmy, stop. Poczekaj. Po kolei – pogładziłam go po włosach, uśmiechnęłam się i
założyłam włosy za cucho
-
Tu nie ma na co czekać. Muszę się z nią umówić
-
Nie. To znaczy zaraz, ale najpierw powiedz mi czy tobie tak na serio odbiło,
czy tylko chcesz ją przelecieć, bo jeżeli to drugie to łapy z daleka
-
Rose! No wiesz? – uniosłam brew. Wiem do czego chłopcy są zdolni, więc dlatego
zawsze wolę zapobiegać niż leczyć, w tym przypadku złamane serce – Czuję, że to
będzie miłość mojego życia! – prychnęłam i zaśmiałam się na głos, ale ugryzłam
się w język, żeby nie powiedzieć nic nieprzyzwoitego
-
Ale to nie jest żart prima aprilisowy?
-
Tym razem nie, myślę o tym na poważnie. Co ty taka zawzięta? – założyłam ręce
na piersi i oblizałam usta.
-
Mam prawo – uśmiechnęłam się i podałam Jimmiemu numer do Alice – Liczę, że
któreś was zda mi sprawozdanie z pierwszej randki – dałam mu sójkę w bok i
wyszczerzyłam zęby
-
Masz to jak w banku, dziękuję – złożył mi buziaka na policzku i pognał w stronę
wyjścia.
Nie będę nigdzie wychodzić, co
prawda miałam się spotkać z Aaronem, ale nie mam ochoty się z nim widzieć.
Swoją drogą nawet nie wiem jaki ma do mnie stosunek, czy chce czegoś więcej,
czy po prostu bezinteresownie miał zamiar zabrać mnie na koncert, bo śmierdzi
mi tu podstępem na kilometr. W czasie, gdy porządkowałam papiery związane z
różnymi opłatami dostałam wiadomość, którą natychmiast odczytałam.
Rose, dowiedziałem się prawdy, niestety nie jest to
rozmowa na telefon, ani na jakąkolwiek korespondencje poza rozmową w cztery
oczy. Powiem Ci wszystko jak tylko będę miał okazję. Zdradzę tylko tyle, że
udało mi się cokolwiek wydusić od matki
Zmarszczyłam brwi i przygryzłam wargę.
Matt, Matt, Matt czy ty wiesz w co mnie wpakowałeś? Nie będę mogła zasnąć przez
całą noc, a jutro zapewne wszystko będzie mi leciało z rąk, cudownie. Nie mam
zielonego pojęcia o co może chodzić, chociażbym chciała nie potrafię ułożyć
sobie sensownego scenariusza, jakiej prawdy? O co w ogóle chodzi? Może tutaj
leży problem, o którym moja matka nie chciała mi powiedzieć, uważała, że
wszystko jest w porządku. Może ona kogoś ma, albo nie może znaleźć pracy i jest
na utrzymaniu jakiegoś obleśnego starucha, który w zamian za pomoc oczekuje …
Nie. Ten rozwój wydarzeń jest najgorszy. Obym tylko nie musiała się użerać z
matką, która żebra ode mnie pieniądze.
Schyliłam się pod łóżko Matta i
wyjęłam pudełko, które leży tutaj od dobrych paru lat. Nie zwracając na nic
innego uwagi wzięłam paczkę marlboro do ręki i podeszłam do okna. Z nerwów
odpaliłam papierosa, który i tak nie przyniósł mi żadnej ulgi, kiedyś zabierałam
papierosa czy dwa z pudełka Matta, myślałam, że on o niczym nie wie, ale i tak
potem wszystko się wydało.
-
Zostaw to – zesztywniałam, gdy usłyszałam głos Aarona.
-
Mam problem – odwróciłam się na pięcie i wyrzuciłam peta przez okno.
-
Nie rozwiążesz problemu zatruwając się fajkami – wysunęłam dolną szczękę i
kopnęłam pudełko pod łóżko.
-
Nie pouczaj mnie. Jestem na tyle odpowiedzialna, że nic mi się nie stanie
-
Nic ci się nie stanie jak będziesz paliła to gówno? Mówiłem ci o czymś. Nawet
nie wiesz jakie palenie jest uzależniające – wywróciłam oczami i skierowałam się
w stronę drzwi
-
Napijesz się czegoś?
-
Może tylko wody, ale nie przyszedłem tutaj na pogaduszki. Spotkałem po drodze
tego jak mu tam … Sullivana
-
No i? – zmarszczyłam brwi, bo nie przypominam sobie, żeby byli w dobrych
relacjach
-
Powiedział, że o czwartej masz się stawić u nich w garażu. Nie wiem o co chodzi
– może to Matt chce mi wszystko powiedzieć, a potem zostawić mnie z problemem i
pojechać na koncert.
-
Aaron? – przygryzłam wargę, bo nie byłam pewna czy mam podzielić się z nimi
moimi obawami. Nie odpowiedział tylko skinął głową i dał mi czas na wypowiedź
-
Boję się – westchnęłam – Ostatnio jak rozmawiałam z moją matką była jakaś
przygnębiona, a kiedy miała się rozłączać usłyszałam w tle męski głos. Myślisz,
że ona może ma jakiś problem? – dotknął mojego ramienia, a na moich plecach
pojawiły się ciarki
-
Słuchaj, twoja matka jest odpowiedzialna, wie, że może wam zaufać, ona pojechała
tam do pracy, w delegacje. Pewnie jest tam z kolegami z pracy – dziwiło mnie to,
że podczas naszej rozmowy nie patrzył mi w oczy, unikał kontaktu wzrokowego, jakby
się czegoś bał.
Zadzwonił telefon. To Jimmy,
odebrałam, a w słuchawce rozległ się ogromny szum.
-
Chłopaki, chłopaki! Przestańcie, gadam przez telefon – uśmiechnęłam się do
siebie
-
Jimmy, co się dzieje?
-
Godzina, zobacz która godzina. Masz tu być za minutę! – spojrzałam na zegarek.
Dwadzieścia po czwartej. Cholera.
-
Boże, Jimmy, już lecę! – wrzuciłam telefon do torby i pociągnęłam za sobą Aarona.
-
Nie mam czasu, powinnam już dawno być w garażu – zamknęłam dom na klucz i
zaczęłam biec ile miałam sił w nogach.
-
Obecna!! – krzyknęłam przed samym wejściem
-
Zajebiście, zbieramy się i jedziemy – otworzyłam szeroko oczy
-
Gdzie jedziemy?
-
No koncert. Musisz pomóc nam poustawiać sprzęt. Matt i Brian są już na miejscu,
nie martw się to tylko trzy miasta dalej – Jimmy pocałował mnie w głowę i
zaniósł talerze do samochodu. Kaszlnęłam i zabrałam się do roboty. Przenieśliśmy
całą perkusję Jimmiego, dwa potężne piece, Zacky zabrał cztery gitary, a Johnny
jeden bas. Ruszyliśmy w drogę, co prawda nie odpowiadało mi za bardzo
towarzystwo Zackiego, ale dało się przeżyć, przynajmniej nic do mnie nie mówił,
bo zazwyczaj to on mnie prowokował swoimi docinkami.
-
To tutaj? – wysiadłam z samochodu stając przed ogromnym hotelem, który zapewne
miał pięć gwiazdek.
-
Nie, przyjechaliśmy po chłopaków – Jimmy zatrąbił dwa razy, a zza winkla
wyszedł Matt i Brian, za którymi pobiegły bliźniaczki. Super, jeszcze z nimi się
będę musiała użerać. Wsiadłam do samochodu i oparłam głowę o szybę.
-
Cześć, jestem Val – popatrzyłam na blondynę, która podała mi rękę
-
A ja Michelle – zza blondyny wychyliła się brunetka i pomachała ręką w moją
stronę.
-
Rose – podałam dłoń Valary i wróciłam do rozmyśleń.
-
Mała, co ty taka nie w humorze? – popatrzyłam na Matta i uniosłam brew
-
A co miał znaczyć ten dzisiejszy sms?
-
Powiem ci po koncercie – uśmiechnął się i uwydatnił dołeczki. Usłyszałam
delikatny pisk i zaraz Val przykleiła się do Matta. Ja pierdole, nie wytrzymam
tego.
Gdy dojechaliśmy na miejsce pomogłam
Jimmiemu wyjąć bębny i poustawiać je na scenie, wzięliśmy także piece, gitary
Zackiego i bas Johnnego. Haner miał swoją gitarę cały czas przy sobie, bo jak
ostatnim razem rozwaliłam jego Schectera o ziemię nie daje mi go do rąk.
Cały
czas zastanawiałam się gdzie Matt i Haner wytrzasnęli takie laski. Przecież ani
to ładne, ani zgrabne. Valary cały czas się śmieję, nawet z byle jakiej rzeczy,
a Michelle jej wtóruje, wszystko od niej odgapia i nawet stara się mówić tak
jak ona. Coś mi tu nie gra, ale może są w porządku, gdy pozna się je lepiej, bo
nie wierzę, żeby Matt latał za taką pustą lalą.
-
Za dwie minuty wchodzicie. Macie niezłą widownię! – zaśmiał sie jeden z
organizatorów
-
Misiu, zagracie ten cover, który ćwiczyliście w garażu? – myślałam, że
zwymiotuję, gdy usłyszałam jak Val zwraca się do Matta.
-
Pantery? – otworzyłam szeroko buzię
-
Zagracie walk?! – pisnęłam
-
Na to wygląda. Mamy go w setliście – wyszczerzyłam zęby i dałam buziaka w
policzek Jimmiemu.
-
To tak dla szczęścia – pogłaskał mnie po głowie i wyszedł na scenę
-
A ja to już nie dostanę? – Matt popatrzyła na mnie, a ja wywróciłam oczami
-
Ja ci dam kochanie! – odwróciłam się na pięcie jak tylko zobaczyłam, że Val
biegnie do Matta
-
Wchodzicie – operator zaczął wpuszczać chłopaków na scenę i nie wiem jakim
cudem się w nich zaplątałam i wylądowałam na scenie. Zobaczyłam tysiące ludzi,
jak nie miliony. Przestrzeń przed sceną wypełniona była zajebiście pozytywną
energią, świetnymi ludźmi, którzy skandowali nazwę zespołu. Jakim cudem oni znaleźli
tak liczną rzeszę fanów? Nigdy nie słyszałam piosenek napisanych przez nich,
zawsze grali tylko covery innych zespołów. Może teraz będę miała okazję
zobaczyć na co ich stać? Wybiegłam ze sceny prosto na backstage, gdzie
spotkałam się z dwoma parami oczu, które zawistnie na mnie patrzyły.
-
Trzymaj się od Matta z daleka – syknęła Val. Próbowałam powstrzymać śmiech, bo
nie wiem dlaczego, ale ona uważa, że ja jej odbije chłopaka, który jest moim
bratem. Uśmiechnęłam się lekko, ale zaraz usłyszałam drugą bliźniaczkę.
-
A jak tylko dotkniesz Briana to się z nami policzysz – teraz to już nie
wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem, otarłam łzy i po prostu od nich odeszłam,
nie miałam zamiaru wdawać się z nimi w niepotrzebne dyskusje. Weszłam do
kawiarni, zamówiłam kawę na wynos i szybko pobiegłam pod scenę.
Chłopcy odwalili kawał dobrej
roboty, nie sądziłam, ze ich kawałki będą tak dobre, nigdy w nich nie wierzyłam,
uważałam, że to co robią jest tylko zabawą, ale jak zobaczyłam fanów, którzy
dobrze bawią się przy ich muzyce, znają słowa utworów, a ich oczy wyrażają więcej
niż tysiąc emocji byłam w niebie.
Po koncercie znów czekało mnie sprzątanie po
chłopakach. Zanim posprzątaliśmy cały sprzęt zabraliśmy się za staniki, majtki,
pluszaki, koszulki, zdjęcia i spodenki od fanów. Oni chyba wychodzili stąd
nago, bo pod tymi wszystkimi ubraniami nie byliśmy w stanie dostrzec jaka była
podłoga na scenie.
-
Matt, możemy porozmawiać? – popatrzyłam na niego ze smutkiem w oczach, ale się
nie nabrał.
-
Nie teraz, poczekaj – pociągnął Valary za sobą i zniknęli w toaletach.
O Ty............. Jimmy się zakochał :( :(
OdpowiedzUsuńA już go z Rose widziałam :)
Ciekawa jestem kto to będzie.
Val i Mich zazdrosne.....:D......od początku mi nie podpasowały
Ciekawe co z tą matką?
Już nie mogę się doczekać jak rozwinie się to dalej :)
<3 <3 <3
Mega buziole dla Ciebie :* :*
<3
- Trzymaj się od Matta z daleka – syknęła Val.
OdpowiedzUsuń- A jak tylko dotkniesz Briana to się z nami policzysz
Jakie zaborcze wrrrrr, patrzecie je patrzcie. Nie lubię tych bladziur :) Odczep Val od Matta. W końcu to brat Rose :) Ona musi dbać o brata.
Aha, J się zakochał w Alice? Ja też myślałam, że będzie coś pomiędzy nim a R.
I Dorotko, najważniejsze. Fenomenalny postęp jeśli chodzi o zapisywanie emocji. Fabuła jest płynna, czyta się rytmicznie, zapis bez większych zarzutów, stylistycznie nabierasz swojego stylu. Bohaterowie są bardziej charakterystyczni niż w pierwszym opo. Mam wrażenie, ze nabrałaś odwagi, może zręczności i chyba wprawy w pisaniu. I nie wiem, czy tylko ja to czuję? Ale czuć, że się tym bawisz. Wiem, że praca nad rozdziałami bywa oporna, ale czuć, że się bawisz. A my z Tobą.
Lovee, Sillie
Okej, nie dopuszczą mnie dzisiaj do kompa, ale obiecałam, że skomentuje ;)
OdpowiedzUsuńPierwsze co to REVUŚ! Och zakochany Revuś to słodki Revuś. A przynajmniej mam nadzieje, bo to znaczy, że będzie robił maślane oczka do Ali i będzie zabawnie ;D
Dwa: ughh... Czemu bliźniaczki tak mnie irytują? No czemu? A niech im Rose pokaże gdzie ich miejsce. (Nie wiem czemu, ale ogólnie to żadna z nich mi nie przeszkadza, ale w opkach to chyba żadnej nie lubie)
I no niech w końcu R. się z kimś spiknie no bo przecież w oczekiwaniu na jej romans to my tu jajko zniesiemy (i nie ma to nic wspólnego z Wielkanocą) xD
I strasznie mnie ciekawi o co chodzi z tą matka. Serio to się robi zbyt tajemnicze.
Pisz dalej i więcej i pisz, pisz ;D
xo Boo <3
Oooo nie Jimmy sie zakochał :( już myślałam ze bedzie z Rose
OdpowiedzUsuńHahaha Val trzymaj sie od Matta z daleka /
Już myślałam ze dziś będzie zemsta Rose
Czekam z nie cierpliwością na następny <3 bardzo dobrze Ci idzie trzymaj tak dalej !
Buziole, Asia <3
"Nie pouczaj mnie. Jestem na tyle odpowiedzialna, że nic mi się nie stanie" --> jakbym E. słyszała :D
OdpowiedzUsuńNie rozumiem. Czy Val nie wie, że R. jest siostrą M.? Bo jeżeli wie, to o co chodzi z tą jej niby zazdrością? O.o I w ogóle błagam, wywal kunia Misz. Nosz nie trawię jej tak bardzo, że omg omg omg. Niech spada do stodoły gdzie jej miejsce -.-
Widzę, że R. na razie w ogóle do Bri nie ciągnie, za to Aaron wysuwa się na prowadzenie. Spoko, utworzyłam sobie w głowie inny jego obraz i już jest ok. Ale i tak chcem więcej Briiii!!!! Hy, hy, hy^^
M. zabrał konia Val do kibla? Mam nadzieje, że po to, żeby spuścić w nim jej krzywy ryj. Tak, tak wiem, mowa nienawiści, bla bla bla. Sołry pms mam, to wszystko tłumaczy :)
Czekam na następny i na rozwój wydarzeń. I plis. Niech R. przestanie palić, bo jej do dupska nakopię ;)
Buziole, Pat:)
ahahahahah, przeczytałam komentarz Pat i jebłam śmiechem xd podpisuję się obiema rękami!
OdpowiedzUsuń#StillTeamAaron #ajak
with love,
z.
<3
Pati Miszcz!!!! :) Uśmiałam się jak głupia :)
OdpowiedzUsuńJa się pytam gdzie ten Zacky?? Miało go być więcej, a tu nic :( Ja tęsknię!!!!!!
Się nam Rev zakochał no...szkoda, że nie w tej co trzeba :/ W sumie do serca Rose to mieliśmy 3 kandydatów a zostało dwóch, no chyba, że Gates nam wkroczy do akcji w końcu!! Bo zasada "kto się czubi ten się lubi naprawdę działa" :D
Co za wredne sucze z bliźniaczek!!!! Jakby je patelnią jebła to może, powtarzam może, by zmądrzały. Nie jednak nie! Nawet czołg by nie pomógł na takie pustaki! Wiem, bo miałam parę lat temu z takim zazdrosnym doczynienia :D
Idę komentować następny :)
Kisses :*