Nela ten rozdział jest w pełni dedykowany Tobie!
Bo teraz biedulko siedzisz i się przejmujesz tymi wszystkimi małpami, które są zazdrosne, że wygrałaś. Pamiętaj, że dla nas będziesz zawsze najlepsza i najukochańsza! Nie przejmuj sie tym co gadają inni tylko leć spełniać marzenia skoro masz tak wielką okazję! Spotkasz Zackiego na żywo! Dotkiniesz go, staniesz obok niego!! To chyba wystarczający dowód na to, żeby cieszyć się wygraną :)
Kocham ♥
Położyłam się do łóżka, wyczerpana
całym dniem wtuliłam głowę w poduszkę i usiłowałam zasnąć, jednak myśli, które
krążyły w mojej głowie nie dawały mi spokoju.
Wierciłam się jakieś dobre dwie
godziny, w końcu wstałam i poszłam do kuchni, zagotowałam wodę i zalałam
herbatę.
-
A co ty tutaj robisz? – z moich myśli wyrwał mnie męski głos. Spojrzałam przez
ramię i kątem oka zauważyłam Briana i Zackiego. Odruchowo spojrzałam na zegarek
i wywnioskowałam, że druga w nocy to zbyt późna pora na odwiedziny.
-
Chyba co wy tutaj robicie – odwróciłam się i usiadłam na blacie biorąc do ręki
kubek z herbatą.
-
Zostaliśmy u Matta na noc – odpowiedział Brian zakładając ręce na piersi
Zmarszczyłam
brwi, bo nie przypominam sobie, żebym po wejściu do domu zauważyła kogoś poza
Mattem. Wzruszyłam ramionami i upiłam łyk z kubka.
-
Macie jutro jakieś plany? – zagłuszyłam ciszę
-
Tak, właściwie to tak – odezwał się Zacky – Nie wiem jak Brian, ale ja idę pomagać
w uporządkowaniu domu
Uśmiechnęłam
się i oblizałam usta. Czułam się niezręcznie, bo przede mną stała dwójka
gorących i przystojnych facetów, a ja byłam ubrana w jednoczęściową piżamę z
barankami. Gorzej być nie mogło, ale w sumie to nie wiem odkąd zaczęłam uważać,
że Haner jest przystojny, co dziwne cała ta nienawiść do niego troszkę mi
zeszła, ale to nie znaczy, że całkowicie zniknęła, musiałby chyba stać się cud,
żeby mój stosunek do Briana w dużej mierze się zmienił. Po prostu nie lubię
zarozumialców, a on jest idealnym przykładem takiego zachowania, czasami go nie
rozumiem i nie wiem jakim cudem udaje mu się wyrwać panienki, chociaż gdyby
głębiej się nad tym zastanowić to z Michelle jest najdłużej, bo poprzednie były
tylko towarzyszkami na jedną noc. Nie wiem jak oni ze sobą żyją, chociaż jedno
jest warte drugiego. Mich jest pustogłową lalunią, a Haner zarozumiałym
padalcem. Jedynie Zacky stał się bardziej poważny i przestał traktować mnie jak
siedmioletnie dziecko, w końcu zobaczył, że ja też potrafię postawić na swoim.
Jego wczorajsze zachowanie wobec mnie było bardzo taktowne, a ja sama zdziwiłam
się, że czuję przy nim ogromną ulgę.
-
Ja wezmę Michelle i też przyjedziemy – Brian puścił do mnie oczko, ale
zignorowałam jego gest i zaczęłam zastanawiać się nad kolorem ścian w nowym
domu.
-
Zacky, orientujesz się może czy założone jest tam oświetlenie? – zapytałam, bo
ta informacja była mi niezmiernie potrzebna do wyobrażeń mojego idealnego
kącika, w którym będę teraz przebywać dość dużo czasu.
-
Z tego co wiem to wszystko tam jest, po prostu trzeba go odmalować, uszczelnić
i załatać dziury w dachu. Reszta to tylko kwestia twojego zaangażowania i
pomysłu na udekorowanie wnętrza
Ucieszyłam
się i klasnęłam w dłonie. Nie sądziłam, że wszystkie formalności dotyczące domu
przyjdą mi z taką łatwością, miałam wystarczająco dużo pieniędzy na wykończenie
dworku, jak i na udekorowanie całego wnętrza. Gdy tylko zespół wyda płytę
będziemy z Mattem ustawieni przez najbliższy czas. Sama staram się o pracę,
złożyłam papiery do różnych firm. Mam nadzieję, że rozpatrują moje dokumenty i
dostanę posadę w którymś z miejskich wydawnictw.
Zostałam w kuchni z Zackym. Brian
poszedł na górę położyć się spać, bo usypiał na stojąco, a Baker był jeszcze w
pełni sił, rozpierała go energia i nie było nawet mowy żeby poszedł do łóżka. Rozmawialiśmy
o sprawach ważnych i tych mniej ważnych.
-
Słuchaj – westchnął i usiadł na podłodze opierając się o ścianę – Jest mi
ciężko – powiedział cicho, wyczułam w jego głosie nutkę niepewności.
-
To przez zespół? – zapytałam, ale tak naprawdę nie miałam pojęcia o co mu
chodzi.
-
Poniekąd – przetarł dłońmi twarz i uderzył głową o ścianę.
-
Nie chcesz o tym rozmawiać – bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
-
Wręcz przeciwnie, chcę to komuś powiedzieć, ale nikt nie chce o tym słuchać,
każdy ma to w dupie, ja już psychicznie nie wytrzymuję – zauważyłam jak jego
zęby się zaciskają. Miałam ochotę podejść i wziąć go w objęcia, ale
powstrzymałam się i mocno przygryzłam wargę – Moi bliscy, albo inaczej. Ludzie,
którzy wydawał się być moimi bliskimi i zaufanymi przyjaciółmi kopnęli mnie w
dupę, gdy tylko usłyszeli, że chcę założyć zespół. Zaczęli najzwyczajniej się
ze mnie nabijać, że nie dam rady i że jestem totalnie beznadziejny. Wprawili
mnie w kompleksy, dlatego Brian jest prowadzącym gitarzystą, nie jestem w stanie
podjąć takiego ryzyka, nie umiem wysunąć się na pierwszy plan, nie umiem
pokazać, że jestem silny. Wszystko mnie przytłacza, a dziewczyna, którą
kochałem odeszła ode mnie mówiąc, że jestem bezwartościowy i nie mam ambicji –
ostatnie zdanie wypowiedział praktycznie dławiąc się płaczem. Nie wytrzymałam.
Podeszłam do niego i usiadłam na piętach chowając dłonie między uda.
-
Dasz radę, wierzę w ciebie, jesteś silny. Pies mordę lizał tym wszystkim
ludziom. Są najzwyczajniej w świecie zazdrośni o to kim jesteś i co osiągnąłeś
do tej pory.
-
Teraz to wszystko mi jedno – skrzyżował ręce na piersiach
-
Wszystko jedno? Albo wszystko, albo jedno – uszczypnęłam go w policzek –
Wszystko jedno to jest jak weźmiesz gówno do ręki i powąchasz z obydwu stron.
Popatrzył
na mnie i uniósł brew.
-
Chyba czegoś nie zrozumiałem
Zaśmiałam
się i przyciągnęłam jego głowę do swojej piersi. Wtuli się we mnie i zacisnął
pieści na mojej koszulce.
-
Zjebałem sprawę. Przepraszam – odchyliłam jego głowę od piersi jednocześnie
zmuszając go do spojrzenia mi w oczy.
-
Co zjebałeś?
-
Po prostu jestem jebanym dupkiem bez uczuć. Czasami powinnaś uważać na moje
słowa.
-
Dlaczego? – zdziwiłam się
-
Manipulowałem wszystkimi. Ale mam jeden wyjątek. Ciebie. Nie mam takiej
potrzeby, żeby to robić i sprawiać ci przykrość. Z resztą nie chcę tego robić,
nie byłbym w stanie.
-
Nie byłbyś w stanie? – powtórzyłam jego ostatnie słowa
-
Tak, bo jest jedyna zasada w tym studium kłamstw. Nie oszukuje się osób na
których nam zależy.
-
Nie wiem co mam powiedzieć – wydusiłam z siebie po dłuższej chwili
-
Nic nie musisz. Tak dobrze się z tobą porozumiewam, że nie potrzebuję nic
robić, aby z tobą rozmawiać. Manipulacja jest do wyzysku i do wzięcia sobie coś
co się chce sposobem i podejściem. Dlatego chcę dać wam spokój, chcę żyć w
ciszy i spokoju. Nie nadaję się do życia między ludźmi, te ciągłe kłamstwa,
płacz i z zgrzytanie zębów. Już dużo w życiu przeszedłem i dużo się nasłuchałem
o sobie.
-
Zacky – złapałam go za ramiona i odsunęłam na odległość wyprostowanych łokci.
Popatrzyłam w jego zmęczone i spuchnięte oczy. Zobaczyłam w nich tyle
negatywnych emocji na raz. Smutek, ból, żal. Mogłabym wymieniać godzinami, lecz
od czego tam byłam? Żeby stać i bezczynnie gapić się na niego? – Nie możesz żyć
całe życie w przekonaniu, że jesteś najbardziej beznadziejnym człowiekiem na
ziemi. Uwierz mi, że tak nie jest. Sądziłam tak dopóki cię nie poznałam. W
głębi duszy jesteś zagubiony, nie umiesz poradzić sobie z ludźmi, którzy nie
uznają twojego sukcesu. Oni są zwyczajnie zazdrośni o to kim jesteś i cieszą
się, gdy udaje im się zapanować nad twoimi emocjami. Dlatego weź się w garść i
pokaż im na co cię stać zamiast mazgaić się w kącie! Wyjdź i powiedz im, że
masz w dupie ich zdanie! Przecież potrafisz się zemścić, coś o tym wiem –
zaśmiałam się.
-
Zemsta. To jest to! – ocknął się i ujął moją twarz w dłonie – Od dzisiaj jestem
Zacky Vengeance!
Uśmiechnęłam
się, bo wiem, że Zacky nie rzuca słów na wiatr. Potrafi dotrzymać słowa, ale i
nie boi się ryzyka. Dlatego wiem, że jestem mu potrzebna.
Podoba
mi się to, że potrafi sobie wszystko poukładać i zorganizować. Mam nadzieję, że
od teraz nie będzie czuł się jak odludek i dumnie będzie wkraczał w świat sław.
Kto wiem, może kiedyś stanie się legendą.
Zacky zasnął na kanapie, a ja sama
poszłam do pokoju i padłam na łóżko. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, bo byłam
bardzo wykończona, a jutro czeka mnie jeszcze dużo pracy. Przywrócenie starego
domu do stanu użytku jest rzeczą możliwą, ale bardzo trudną do zrealizowania,
ja jednak miałam najdzielniejszych pomocników, a z każdym dniem coraz bardziej się
do nich przywiązywałam.
Nazajutrz wstałam przed ósmą i
zrobiłam śniadanie dla całej naszej czwórki. Postawiłam naleśniki na stole w
salonie i starałam się dobudzić Zacka, który spał jak zabity. Dopiero woń kawy
postawiła go na nogi. Brian i Matt wstali w tym samym momencie, ale Sanders
przed śniadaniem musiał jeszcze pójść pod prysznic … czyścioszek.
-
O której jedziemy do domu? Bo chciałbym jeszcze pojechać po Michelle – zapytał Haner
wpychając sobie całego naleśnika do buzi.
-
Nie gadaj z pełną gębą – upomniałam go
-
Odpowiedz jak ładnie pytam – wywróciłam oczami i upiłam łyk kawy.
-
Za piętnaście minut powinniśmy być na miejscu
-
Za piętnaście minut?! – krzyknął Matt i stanął w drzwiach do łazienki,
wycierając sobie głowę ręcznikiem. Miał na sobie tylko ledwo trzymający się
ręcznik.
-
Tak, mogłeś się dłużej kąpać – powiedziałam sarkastycznie i zaniosłam talerz
wraz z kubkiem do kuchni.
-
To w takim razie muszę zawiadomić Michelle, że nie zdążę po nią przyjechać –
ucieszyłam się w duchu, że nie będę musiała użerać się z tymi wstrętnymi
dziewczynami.
Gdy wszystkie rzeczy, które mieliśmy
zabrać do domu były spakowane, a my mieliśmy właśnie wychodzić z mieszkania
przez drzwi tarasowe wpadła Valary.
-
Cześć misiaczku! Przyszłam! Będę wam pomagać – spojrzałam na jej dwudziestocentymetrowe
obcasy, krótką mini i koszulkę z dekoltem do pępka.
-
Cudownie kochanie – Matt złożył jej na ustach soczystego buziaka, a mnie, aż
cofnęło i czułam, że muszę jak najszybciej wyjść z tego domu, bo szkoda mi było
śniadania.
Dojechaliśmy na miejsce. Pomijam już
to, że Matt razem z Valary całą drogę się obściskiwali, a ja wszystko widziałam
w lusterku. Przed domem zastaliśmy ciężarówkę z firmy ogrodowej. Zapewne
przyjechali sadzić drzewka i wyrywać chwasty, ale jakoś się tym nie przejęłam
tylko od razu weszłam do domu, w którym robota posuwała się naprawdę szybko.
Nie sądziłam, że w trzy dni uda nam się wstawić i uszczelnić okna, założyć
drzwi, wyrównać ściany i załatwić sprawę z gazowym ogrzewaniem. Byłam zadowolona
z efektów. Dzisiaj mieliśmy zająć się podłogą, sufitami i schodami. Wczoraj
zamówiłam drewno, którym wyłożymy podłogi, panele i farby pokrywające sufit. Cały
dom nie utrzymywał się w nowoczesnym stylu, chciałam, żeby dom był przytulny i
dobrze oświetlony, dlatego zdecydowałam się na biały kolor i duże, białe
drewniane okna.
Gdyby ktoś był zainteresowany wyglądem domu to w
zakładkach po prawej stronie pod nazwą Dom
Rose wszystko pokazane jest na zdjęciach :)
I jeszcze zdjęcie Bri, bo go ubóstwiam! <3
Ewelinka, o Tobie nie zapomniałam :) Jako, że jesteś najwspanialszą motywatorką i dajesz mi przewspaniałe zdjęcia mojego Bri też będziesz wyróżniona :**