-
Jimmy! – pisnęłam wchodząc chwiejnym krokiem do autobusu.
-
No mogę teraz
Spojrzałam
w jego stronę i zauważyłam, że siedzi z jakąś tlenioną blondyną, a gdy nasz
wzrok się spotkał zmrużyłam oczy. Założyłam ręce na piersi i odważnie ruszyłam
w stronę sypialni. Zostawiłam tam swoje niedokończone piwo, więc chciałam je
skończyć i położyć się spać, bo moje powieki powoli robiły się coraz cięższe.
Nie patrząc na to co dzieje się wokół otworzyłam drzwi na oścież i wzięłam
butelkę z komody, która znajdowała się tuż przy wejściu. Jednak, gdy chciałam
wyjść zobaczyłam Briana… który siedział w samych bokserkach. Jednak najgorsze
było to, że wyglądał jak trup, który właśnie wciągał przez nos biały proszek.
-
Co ty kurwa robisz? – wybełkotałam i podeszłam do niego najszybciej jak mogłam
– Zostaw to świństwo – strąciłam ręką tackę z jego kolan i wyrwałam mu z ręki
banknot zwinięty w rulon.
-
Zostaw to – powiedział cichym i zrozpaczonym głosem
-
Nie mogę tego zostawić. To ściągnie cię na sam dół - wrzasnęłam
Nie
mogłam uwierzyć w to co widziałam. To był wrak człowieka. Dopiero teraz
zauważyłam jego wystające żebra, chude uda i podkrążone oczy. Nigdy wcześniej
nie przypuszczałam, że taki facet jak on może mieć jakieś kłopoty. Sprawiał
wrażenie pewnego siebie i szczęśliwego mężczyzny. Kiedy jego zmęczone oczy
spojrzały w głąb moich, moje serce pękło na milion kawałeczków. Krył się w nich
ból, żal i smutek. Nie doszukałam się w nich żadnego szczęścia. Nie wiem
dlaczego, ale chciałabym, żeby był szczęśliwy, chociaż wiem, że dzięki mnie
niewiele się zmieni.
Boże
dlaczego ten człowiek tak na mnie działa? Dlaczego to wszystko co było kiedyś
tak po prostu nie zniknęło? Cały czas czuję, że w jego towarzystwie otwiera się
ta część mnie, która siedzi ukryta gdzieś głęboko. Jego wzrok nadal działa na
mnie tak jak kiedyś… Nie umiem się opanować, a może wcale nie chcę?
Wpatrując się w jego czekoladowe
oczy miałam ochotę złożyć pocałunek na jego cudownych, wąskich ustach. Alkohol
zrobił swoje, bo zrobiłam to na co miałam ochotę. Kiedy tylko nasze usta się
zbliżyły Brian przyciągnął mnie do siebie i oboje wylądowaliśmy na łóżku.
Miałam na niego wielką ochotę, nigdy wcześniej nie odczuwałam czegoś takiego,
ale jego usta były tak cudowne, że pragnęłam, aby składał swoje pocałunki na
całym moim ciele. Kiedy jeździłam palcami po jego plecach on tak cudownie
mruczał, to było jak czysta muzyka, mogłabym się w to wsłuchiwać godzinami.
Założę się, że robił to nieświadomie.
-
Rose, nie masz pojęcia jak długo czekałem na taką chwilę. Nawet nie wiesz ile
sprawiasz mi radości będąc przy mnie, przytulając mnie, całując – wyszeptał mi
do ucha.
Momentalnie
zesztywniałam. Można powiedzieć, że wytrzeźwiałam. W jednym momencie wybiegłam
z sypialni i ruszyłam w stronę wyjścia. Wybiegłam przed autobus i usiadłam przy
jednym z kół. Wplotłam sobie palce we włosy i skuliłam się jak najbardziej
umiałam. Nie spodziewałam sie takich słów, nie chciałam ich usłyszeć. Owszem,
jak każda kobieta bardzo chciałam je usłyszeć… ale nie od niego. On jest
najbardziej niebezpiecznym człowiekiem jakiego poznałam. Nie mogę mu ufać, nie
chcę. Boję się, że będzie tak samo jak było kiedyś… Że znowu mnie skrzywdzi,
potraktuje jak ostatnią szmatę. Wyjęłam telefon z kieszeni, a kiedy spojrzałam
na wyświetlacz moje oczy powiększyły się do granic możliwości.
Pięćdziesiąt
sześć połączeń nieodebranych i dwanaście wiadomości. Nie zdziwiłam się, gdy
zobaczyłam, że wszystkie są od Alexa. Jednak przestałam być spokojna i
opanowana, gdy smsy przeobraziły się w pogróżki. Dwa ostatnie smsy były
najgorsze, nie mogłam uwierzyć w co się wpakowałam.
Wiadomość od Alex:
Myślisz suko, że mnie
unikniesz? Starałem się być miły. Nie rozumiesz, że się martwię? A może nie
tyle o ciebie co o to, że dałem ci tyle pieniędzy za taki marny seks. Myślałaś,
że byłem bezinteresowny? To się pomyliłaś. Albo oddasz mi połowę pieniędzy,
albo natychmiast się ze mną spotkasz.
Wiadomość od Alex:
Pamiętaj, że wiem o
tobie wszystko, to gdzie mieszkasz, jaki jest twój numer. Wszyscy mogą sie
dowiedzieć w jaki sposób zarobiłaś swoje pierwsze pieniądze. Nie wywiniesz się,
bo nagrałem cały nasz pierwszy raz.
Ostatnia
wiadomość była naprawdę przerażająca. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć i czy
mu wierzyć. Nic nie mówił o tym, że to nagrywa, nie wspominał o niczym. Mam
mieszane uczucia. Co ja mam zrobić? Przecież nie powiem o tym Mattowi, mam
rozum. Chociaż w takich sytuacjach akurat właśnie nad tym się zastanawiam… Bo
czasami podejmuję decyzje, które niekoniecznie świadczą o tym, że potrafię z
niego korzystać. Z całej tej bezsilności uroniłam kilka łez, ale nie chciałam,
żeby ktoś zauważył moje gorsze chwile, więc szybko się otrząsnęłam. Weszłam do
kabiny kierowcy i usiadłam na siedzeniu pasażera. Nie chciałam, żeby zadawał mi
jakiekolwiek pytania, chociaż on chyba nie miał ochoty na rozmowę. Byłam mu za
to bardzo wdzięczna. Oparłam się o zimną szybę i zasnęłam. Nawet nie wiem kiedy
ruszyliśmy w dalszą drogę. Obudziłam się, gdy już było widno. Skacowana
spojrzałam na kierowcę i przelotnie sie uśmiechnęłam. Wstałam powoli z
siedzenia i mocno się przeciągnęłam. Wyszłam z kabiny, a moim oczom ukazał się
okropny widok. Jimmy i jego blondyna leżeli na kanapie, Matt i Violet spali na
podłodze, a Zacky wymiotował w ubikacji. Nie chciałam nawet wchodzić do
sypialni, czułam się głupio po tym co wczoraj zrobiłam i po tym co usłyszałam.
Nie mogłam wyrzucić tych słów z głowy, cały czas obijały się echem.
Kiedy
zrobiliśmy sobie postój przy jednej z przydrożnych kawiarni chłopcy wypadli z
autobusu jak poparzeni, Wszyscy zaczęli wymiotować na parkingu, a ja podeszłam
do kelnerki i zamówiłam jedzenie na wynos. Usiadłam przy najbliższym stoliku i
wyjęłam telefon z kieszeni. Spoglądając na dwie ostatnie wiadomości wybuchnęłam
przeraźliwym płaczem. Miałam nadzieję, że to wszystko okaże się jednym okropnym
koszmarem. Jednak nadzieja matką głupich.
-
Co się dzieje? – usłyszałam za plecami głos Briana.
Nie,
tylko nie on. O Boże, jak ja mu spojrzę w oczy? Co on sobie pomyśli? Schowałam
twarz w dłoniach i nawet nie zauważyłam, że Brian przysiadł się do mojego
stolika. Gdzie mój telefon? Przecież nie mogę pozwolić na to, żeby przypadkiem
zachciało mu się przejrzeć moje korespondencje. Podniosłam głowę i… szlag jasny
by to trafił, kurwa mać.
-
Zostaw to – wyrwałam mu telefon z ręki
-
Rose, kim jest ten koleś? Czemu on cię szantażuje? – chwycił mnie za rękę, ja
jednak szybko ją wyrwałam.
-
Nie twój zasrany interes ty wścibski kretynie – wrzasnęłam i chciałam wstać od
stołu. Jednak Brian pociągnął mnie za rękę i nie miałam możliwości od niego
odejść.
-
Albo mi powiesz o co chodzi, albo już nigdy się ode mnie nie uwolnisz – warknął
– Wybieraj
Co
ja mam zrobić? Mam mu powiedzieć że przespałam się z kolesiem za kasę? Z kogo
on mnie weźmie? Za pierwszą lepszą i łatwą idiotkę. Nie mogę mu wcisnąć żadnego
kitu, to wszystko co przeczytał mówi samo za siebie.
-
Nie mogę ci tego powiedzieć – powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Spojrzał
na mnie i uniósł brew.
-
Ty chyba sobie żartujesz, że zostaniesz sama z problemami. Nie pozwolę na to.
Rozumiesz? – chwycił mnie za rękę, tym razem mocniej, tak że nie miałam
możliwości jej wyrwać. Jednak ja nie chciałam jej wyrywać. Nieświadomie chyba
chciałam, żeby mi pomógł.
-
Nie rozumiesz, że to jest dla mnie trudny temat? Nie chcę o tym rozmawiać na
parkingu przy kawiarni.
-
Ja ci tego nie odpuszczę. Musimy o tym porozmawiać, przecież widzę, że
ewidentnie cię coś trapi
-
Nie wiem czy chcesz o tym wiedzieć
-
Chcę ci pomóc – kąciki jego ust lekko się uniosły
-
Brian… Ja też wiem, że masz kłopoty. Wczoraj na własne oczy widziałam
-
Nie przywołuj tego tematu, proszę – spuścił wzrok w dół
-
Myślisz, że załatwianie problemów w taki sposób jest w porządku?
-
Nie pouczaj mnie. Nie wiem co przeskrobałaś ale i tak cie z tego wyspowiadam
-
Zapomnij – warknęłam i wstałam od stołu
-
Nie zapomnę, myślisz, że się o ciebie nie martwię?
-
Myślę, że nie. Po tym co kiedyś mi zrobiłeś – odeszłam od stolika i odebrałam
jedzenie od kelnerki.
-
Będziesz to rozpamiętywać? – krzyknął za mną
Pokazałam
mu środkowy palec i weszłam do autobusu. Kiedy rozdałam wszystkim jedzenie
została tylko porcja dla mnie i Briana, którą zostawiłam na stoliku w głównym
przejściu, a sama poszłam do sypialni. Nie wiem nawet kiedy, ale Brian złapał
mnie za plecy i wciągnął do sypialni. Zamykając drzwi odłożył swoje jedzenie na
komodę i jednym krokiem znalazł się przy mnie.
-
Mów wszystko. Ze szczegółami.
-
Brian ja… - nie dokończyłam, bo przerwał mi pocałunkiem. Nie wiedziałam
dlaczego to zrobił, ale chyba chciał dodać mi odwagi, coś mu nie wyszło, bo
tylko bardziej się zawstydziłam.
-
Proszę cię – pogłaskał mnie po policzku
-
Ale obiecaj mi, że nikomu tego nie powiesz.
-
Nie powiem. Obiecuję, w zamian za to ja opowiem ci coś o mnie.
Popatrzyłam
na niego, ale zaraz jego obraz rozmazały mi łzy kumulujące się w moich oczach.
Z ciężkim sercem wszystko mu opowiedziałam, jak mówić to wszystko. W końcu może
spadnie mi kamień z serca i lepiej się poczuję. Z każdym moim słowem jego oczy
stawały się coraz większe. Kiedy skończyłam opowiadać pokazałam mu wszystkie
smsy, które dostałam od Alexa. Czasami dławiłam się łzami, bo to wszystko
powoli mnie przerastało.
-
Boże, Rosie. Nie przypuszczałem… Nie wyobrażałem sobie, że ta sytuacja jest aż
tak poważna. Co ci przyszło do głowy, żeby robić coś tak nieodpowiedzialnego?
Przecież ten facet mógł być psychopatą, albo cię zgwałcić.
-
Brian nie musisz mi tego mówić, jestem w pełni świadoma tego co zrobiłam.
Chciałam pomóc Zackiemu. On oferował bardzo duże pieniądze, które akurat
wystarczyły na spłatę operacji – westchnęłam i pociągnęłam nosem
Brian
wyglądał jakby faktycznie przejmował się tą całą sytuacją. Nigdy nie
przypuszczałabym, że zrobi to na nim jakiekolwiek wrażenie.
-
To ty opłaciłaś tą operacje? Zacky i Matt wiedzą? – spytał
-
Tak ja. Zacky tylko o tym wie, Mattowi nie mam zamiaru o tym powiedzieć.
Wyobrażasz sobie co on by mi zrobił? Zeżarłby mnie z kościami, uziemił w domu,
przykuł do kaloryfera – westchnęłam
-
Zrobiłaś to tylko dlatego, że chciałaś pomóc Zackiemu?
-
Nie myśl sobie, że jestem zimną suką i za wszelką cenę chciałam go zranić. Ja
nie chciałam nawet się z nim rozstać, ale po co miałabym być z kimś kogo nie
kocham? To znaczy kocham, ale tylko jak brata.
-
Rozumiem. Jest mi teraz cholernie głupio – wplótł sobie palce we włosy i
zmrużył oczy.
-
Za co? – uniosłam brew
-
Za całą tą sytuacją… Kiedy wszystko mu powiedziałem. To było takie kretyńskie
-
No nie powiem, że nie było mi przykro
-
I jeszcze po tym cały ten twój wypadek… Boże jestem dupkiem – westchnął
-
Przestań – pacnęłam go w ramię
-
Sama tak uważasz, więc nie wiem dlaczego karzesz mi przestać
-
Zawsze uważałam, że jesteś pewny siebie i zdeterminowany. To, że kiedyś
zrobiłeś świństwo, no dobra… parę świństw to nie znaczy, że masz wmawiać sobie,
że jesteś najgorszy. Zobacz, odniosłeś sukces, jesteś w trasie, niektórzy
uważają nawet, że będziesz najlepszym gitarzystą.
-
Ale odkąd pamiętam zawsze byłaś do mnie negatywnie nastawiona
Spojrzałam
na niego, ale momentalnie spuściłam wzrok.
-
Może dlatego, że zawsze ci zazdrościłam – mruknęłam
-
Czego? Słuchaj, jesteś ładna, inteligentna…
-
Przestań pieprzyć. Dobrze wiem, że wszyscy uważają, że jestem rozwydrzonym bachorem,
który polega tylko na swoim bracie
-
To może zacznij robić tak, żeby przestali tak uważać. Wierzę, że potrafisz sama
zająć się swoim życiem.
-
Brian… A co z twoim życiem? – spojrzałam na niego, a w głowie pojawiła mi się
jego wczorajsza chuda sylwetka i podkrążone oczy.
-
Rose, zrozum, że chociażbym chciał to nie potrafię tego odstawić. To daje mi
wolność, uwalnia mnie od problemów. Czasami w taki sposób się odprężam.
-
To cię może zabić! – krzyknęłam
-
Przestań wrzeszczeć. Dobrze wiem co to może mi zrobić, ale uwierz, że znam swój
umiar – złapał mnie za rękę
-
Pieprzenie – mruknęłam
-
No a co cię ciągnęło, żebyś przespała się z tym kolesiem?
Akurat
kiedy o nim wspomniał przyszedł do mnie sms.
Wiadomość od Alex:
Teraz suko możesz
mnie nie błagać o wybaczenie. Film poszedł do sieci. Masz szczęście, że z
cenzurą. Teraz albo oddasz mi pieniądze, albo zrobię tak, że cenzura zniknie, a
ty będziesz pogrążona do końca życia.